19 stycznia 2014

Nowe posty. Nowe etykiety. Nowy pomysł.

Hej, kochani. Mam takie małe ogłoszenie :)

Wpadłam na pomysł pisania na blogu również strasznych historyjek. Coś a'la horrorów. Sam pomysł wziął się z tego, że kiedy byłam na Zielonej Szkole z klasą wymyśliłam opowiadanie właśnie o niej. Znajomi pochwalili mnie za nie, i bardzo im się spodobało. 




Niedługo wraz z pierwszą historią pojawi się nowa etykieta:



Co o tym sądzicie?
To dobry pomysł?
Będziecie czytać? :)

12 stycznia 2014

Rozdział 9-Poczucie winy

Kendall

Od Globus'a dzieliło nas jeszcze z pięć minut drogi. Nagle zadzwonił telefon Gustava. Kiedy zakończył rozmowę oznajmił nam:
-O matko...No dobra, słuchajcie. Zadzwonił teraz do mnie Griffin i zażądał bym stawił się na jakimś spotkaniu, które odbywa się niedaleko waszego hotelu.
-Czyli nie idziemy na próbę?-zapytał go Carlos.
-Tak oczywiście! Może pójdziemy jeszcze na lody, zagrać do kasyna a za wygrane pieniądze pojedziemy na Bahamy?! NIE!-zakpił,lub raczej zawrzeszczał nasz "kochany" szefuńcio.

-Gustavo, spokojnie.-powiedziała Tori, podchodząc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu.-Muszą się przyzwyczaić. Ten pierwszy tydzień, dwa...ewentualnie trzy jeszcze im daruj. Będziesz miał czas, żeby na nich powrzeszczeć. O to się nie bój. 
Nie wiedziałem o co jej chodzi. "Daruj im."? Co miał nam darować? 
-Dzięki, ale chyba nie potrzebujemy taryfy ulgowej.-powiedziałem.-Chcemy poczuć jak to jest mieć za szefa Gustavo Rocka, pełną gębą.-po czym się uśmiechnąłem.
Miałem wrażenie, że twarz Tori zmieniła na chwilę swój wyraz jakby chciała mi powiedzieć "Nie mów tak,bo pożałujesz"
-Okey. Jakby co, chciałam wam tylko pomóc. Mam świadków!-zażartowała i zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra, dobra!-szef przywołał nas do porządku jednym słowem. -Ja i Kelly idziemy do Grifiina a wy do Globus'a. Kiedy przyjdziemy, macie być w połowie, a nie dopiero zaczynać, jasne?-spytał,kierując pytanie do Jen i jej przyjaciółki.
-Jasne, szefie!-wykrzyknęły razem, niczym w wojsku.
-Dobrze. Odmaszerować!-zażartował sobie i rozdzieliliśmy się na dwie grupy.

Erin

-I co sądzicie o tych nowych?-zapytał mnie i Jo, chłopak z ekipy. Dokładnie Trent. Gra w zespole na perkusji. Zawsze miałam wrażenie, że Tori mu się podoba,jednak on nie ma odwagi jej tego wyznać. Ale z czasem, zaczęłam sądzić, że to tylko moje domysły.
-Nie powiem, fajni są.-odpowiedziała Jo, z uśmiechem na ustach.
-Jakby inaczej?-zakpiła jedna z tancerek.
-O co Ci chodzi?-spytała zdezorientowana blondynka.
-Jak to o co? Przecież widzimy jak patrzysz na tego...no jak on ma...Kendall'a.-powiedziała z uśmiechem.
-I co z tego?-wtrąciła Beth. Kolejna tancerka.-Brzydki nie jest. Całkiem przystojnych chłopaków mają w tej Minnesocie.-gdy to powiedziała posłała mi znaczące spojrzenie.
-Wracając do pytania...-przypomniałam.-Są fajni. Mili i wogóle. Da się z nimi pogadać, ale nie wyglądają na jakiś mega poważnych więc, luzik.
-A jak myślicie, Tori ich lubi?-Padło kolejne pytanie z ust Trent'a.
-No jasne. Zwłaszcza James'a. Nie dziwię się jej.-doszła do nas Liz.(tancerka)-Brzydki nie jest, i tak jak reszta, wydaje się w porządku.
-Dlaczego "zwłaszcza James'a"?-zacytował ją perkusista.
-Nie widzisz jak na niego patrzy? Zresztą ze wzajemnością.-usłyszał.
-Może i tak, ale nie sądzę by do siebie pasowali.
-No to miejmy nadzieje, że się mylisz.-powiedziała Jo.
-Dlaczego niby?-spytał.
-Bo są parom. Dlatego.
-Co?Jak to?Zresztą....czym ja się martwię? Pewnie będzie tak jak z każdym jej chłopakiem. 
Wszyscy zaczęli się uśmiechać i posyłać znaczące spojrzenia do siebie. Może lepiej by było gdyby dowiedzieli się o tym od niej samej...ale trudno.
-
Gościu jest z nią dla kasy, a jak już sam będzie gwiazdą to się rozstaną.-dokończył.
-Wiesz, też tak myślałam, ale nie. -zaczęłam. -Wydaję mi się, że to się tak nie skończy. Zakochał się w niej, kiedy nawet nie był pewien czy jest sławna. A po tym jak ją ostatnio bronił...takiego to ze świecą szukać.
-Jak to "bronił"?-spytała ze zdziwieniem tancerka Rose.-Przed czym?
-Przed Will'em. Po ostatniej próbie, kiedy wracaliśmy do hotelu zaczepił nas na lobby. Kiedy tylko dotknął ją wbrew jej woli, James od razu wkroczył.
-I co? Jak to się skończyło?
-Will padł na ziemie, być może ze złamanym nosem.
-No nieźle. Tori chyba znalazła kogoś na stałe.-usłyszałam od Beth.
-No dobra, ale co z Will'em?-ciągnął Trent.
-Nie rozumiem. Jeśli chodzi ci o to czy ona coś do niego czuje, to z ręką na sercu odpowiem ci, że nie. Już do niego nie wróci.-zapewniłam.

Tori

Kiedy przeszliśmy przez drzwi prowadzące do Globus'a, zauważyłam całą ekipę siedzącą na ziemi. Widać, że temat na który rozmawiali bardzo ich interesował.
Jednak kiedy tylko nas dostrzegli wstali i zaczęli bić brawa. Bardzo mnie to zdziwiło, ale doszło do mnie, że tym interesującym tematem byłam ja. Nie wiedziałam tylko, po co te brawa? Chłopcy stali za mną przyglądając się ludziom na scenie i ani drgnęli.
-Idźcie usiąść a ja się dowiem o co chodzi.
Powiedziałam i od razu poszłam do znajomych wraz z Jen, a James, Logan, Carlos i Kendall ruszyli by zaraz usiąść na zajętych przez siebie miejscach.
-Możecie mi powiedzieć, co ja znowu zrobiłam?-spytałam.
-Gratulujemy!-usłyszałam od koleżanki, tancerki, Liz.
-Ale czego?
-No wiesz...-naprzód wyszły Erin i Jo. Blondynka zaczęła.- Istnieje prawdopodobieństwo, że powiedziałam im o tobie iii....-nie dokończyła.
-A ja mogłam wspomnieć coś o zajściu na lobby...-dodała ciemnowłosa.
Nie odezwały się więcej. Zamiast tego patrzyły na mnie wzrokiem zbitego psiaka.
-Jeśli jesteś na nie zła, to to nie jest ich wina.-doszedł mnie głos Trent'a.- To ja zacząłem temat. One tylko odpowiadały na moje pytania.
-Spokojnie. Nie jestem na nie zła. I tam się mogłam domyślić, że prędzej dowiecie się od nich niż ode mnie.-wyjaśniłam.-Okey, dziękuję za brawa, ale teraz znikam się przebrać.-oznajmiłam i ruszyłam w stronę garderoby.
Przed kochanymi przyjaciółmi nic się nie ukryje...Wiedziałam, że prędzej czy później wszystkiego się dowiedzą,ale nie musieli akurat teraz...
***

Po dziesięciu minutach wszyscy byliśmy gotowi.
-Dobra, słuchajcie. Szef poszedł na jakieś spotkanie, i będzie...no nie wiem. Raczej nie szybko. Zróbmy na początek ze trzy piosenki a później się zobaczy.
-Okey.-usłyszałam od ekipy.
Zaczęliśmy od nowej piosenki. Od pozostałych różniła się tym,że przy tworzeniu jej pomagała mi...mama. Kiedy byłam w Polsce, w odwiedziny u nich, można powiedzieć, że tam też musiałam pracować. Gustavo potrzebował kolejnego hitu, a miał blokadę, więc zgłosiłam się na ochotnika. Normalnie nie byłby to większy problem, ale wtedy po prostu miałam pustkę w głowię. Pewnego dnia siedziałam sama u siebie w pokoju, i myślałam. Nagle przyszła mama, i powiedziała bym napisała coś o spełnianiu marzeń,o wierze w siebie. Dalej nie wiedziałam. Pomogła mi wybrać odpowiednie słowa, i muzykę. Można powiedzieć, że ten kawałek był jej.
Wszystko poszło dobrze. Układ był świetny, i udany więc tu już można było tylko jeszcze parę razy przećwiczyć, bez poprawek. Kolejne pięć piosenek zeszło niesłychanie szybko. 

-No, bardzo się cieszę, że nie muszę Was zaganiać do pracy!-krzyknął Gustavo, który właśnie wchodził do środka wraz z Kelly.
-Mieliśmy być w połowie, jesteśmy...prawie...w połowie...-przyznała Jen.
-Nie ważne. Dobrze, że nie jest jak ostatnio!

Kiedy to powiedział nikt się nie odezwał. Szef zajął miejsce na krześle obok chłopców, a my wróciliśmy do pracy.
Gustavo mówiąc "ostatnio" miał na myśli sytuację sprzed tygodnia. Powiedział mi, oraz dziewczyną byśmy przyszły tu same, i same zaczęły. Tak jak teraz, miałyśmy być co najmniej w połowie. Tamten dzień był jakiś dziwny. Nikt nie miał na nic ochoty. Każdy marzył o tym, by iść do domu, rozwalić się na kanapie i odpocząć. Ale cóż. Nie można mieć wszystkiego. Zaczęliśmy od BFB i już każdy miał dość. I dzięki temu, że nikt nie miał na nic ochoty, rozsiedliśmy się na scenie ii...i tak naprawdę to nic. Siedzieliśmy, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, która godzina. Nagle przyszedł Gustav'o i zaczął na nas krzyczeć. Nie dziwię mu się. Miał pretensje o to, że olaliśmy próbę. Wsumie, miał rację.

James

Kiedy weszliśmy do środka i wszyscy zaczęli klaskać poczułem się...dziwnie? Potem zorientowałem się o co chodzi. Nie byłem pewny czy chcę, żeby każdy znajomy Tori wiedział o tym zajściu. Ehh....jak widać, nie miałem nic do gadania...

Erin

Trochę mi było głupio, kiedy Tori przyszła i wszyscy zaczęli klaskać. Wiedziałam, że od razu się dowie o tym, że wygadałam to co się stało. Miałam tylko nadzieję iż nie będzie na mnie zła. Ucieszyłam się,więc kiedy powiedziała, że nie jest. Wiem. To co zrobiłam, albo raczej powiedziałam, było głupie. Przecież może chciała zatrzymać to dla siebie...jak normalna osoba. Nie chciałby się chwalić, że jej były prawie ją pobił, no nie? Ehh......ja to zawsze wiem co powiedzieć. 

Miałam jednak tylko nadzieję, że to już koniec. Wiedziałam dobrze na co stać Will'a. Znałam go też dobrze...może aż za dobrze? Mimo,że przyjaźnie się z Tori...nie zawsze mówię jej całą prawdę. Nigdy jej nie okłamałam. I nie mam zamiaru tego robić. Jednak są takie sprawy, o których nie mówi się komuś dla jego własnego dobra.Na początku myślisz "Powinnam powiedzieć? A może, nie? To może ją zdenerwować...nie będę jej męczyć. Nie powiem." I milczysz. Milczysz. Aż wkońcu zastanawiasz się, czy dobrze zrobiłeś? Czy to dobrze, że milczałeś? I zaczynasz wątpić. 

Tori

Próba dobiegła końca. Byłam wypompowana. Nie miałam siły już sie przebierać. Poszłam tylko po rzeczy, i chciałam jak najszybciej wracać do domu. Odpocząć. Była szesnasta a ja miałam ochotę już wskoczyć pod kołdrę i zasnąć. Tylko, że jeszcze miałam dziś poznać siostrę i mamę Kendall'a. Czasem sama nie wiem skąd we mnie tyle "siły". Bo nie wiem jak to nazwać. Byłam już gotowa do opuszczenia globusa, ale oczywiście musi być jakieś "ale". Bez tego się nie może obejść...
-A wy dokąd?
-Co ty tu robisz?!Nie wystarczy ci jeszcze?!-naskoczyłam na Will'a, który znów przyszedł i zaczynał.
-Słuchaj, tym razem jest nas więcej, więc, może sobie daruj bo źle się to dla ciebie skończy?-wtrącił Trent, który wyszedł mu naprzeciw. 
Przez chwilę była Will stał i ilustrował każdego z nas wzrokiem po kolei. Wszyscy moi znajomi stali. Nie robili nic, tylko czekali aż coś się stanie. Sam James stojący obok mnie, złapał mnie za rękę i można powiedzieć, że delikatnie mi ją ściskał. 
Nie rozumiałam tego. Nie rozumiałam Wil'a. Nie rozumiałam czego on jeszcze chce? Naprawdę sądził, że nękaniem mnie coś wskóra?Nie potrafiłam tego pojąć...
-Słuchaj...za dwa dni wyjeżdżam i mam pytanie.-zaczął.Sądziłam,że może chce mnie przeprosić...jak bardzo się pomyliłam.-Pojedziesz ze mną?
-No ciebie to chyba do reszty pojebało.-odpowiedziałam bez wahania.-Naprawdę? Po tym co zrobiłeś mi, James'owi to ja mam teraz wszystko rzucić i jechać z tobą do Canady? Serio?

-No wiem, że nie zawsze się zgadzaliśmy, ale przecież wiesz, że cię kocham. Prawda?-kiedy zadał to pytanie...byłam po prostu ciekawa czy on jest świadomy tego co mówi.
-Co?! Człowieku! Czy twoje słowa, które chcesz wypowiedzieć trafiają najpierw do mózgu, czy mówisz to od razu bez zastanowienia?! Do ciebie jeszcze nie dotarło?! Nie kocham cię! Kochałam cię dawno, wtedy kiedy jeszcze byliśmy razem, ale po rozstaniu nic do ciebie nie czuję! Nie rozumiesz?!
-Rozumiem, ale...
-Ale?!!-przerwałam mu. Już nawet nie zwracałam uwagi na przyjaciół. Puściłam dłoń James'a i stanęłam przed moim byłym chłopakiem, by spojrzeć mu w oczy.-Nie ma żadnego ale. Nie kocham cię, i nigdy nie pokocham. Nic tego nie zmieni. Nigdzie nie pojadę, a tym bardziej z tobą. Nie ma mowy-powiedziałam już spokojnie.

Na te słowa jakby spoważniał. Nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Czy może teraz odpuści i wróci do domu, czy dalej nie da mi spokoju...
-Słuchaj mam tego dość!-Wybuchnął nagle. Nie byłam pewna co mi powie, ale nie wiedziałam, że coś tak absurdalnie głupiego.-Kochałem cię i nadal kocham, a ty tak mi się odwdzięczasz?! Nie pojmuję jak możesz być taką zdzirą! Robię wszystko co tylko mogę żeby ci zaimponować a ty masz to i mnie gdzieś! Czy ty masz do jasnej cholery jakieś uczucia?!
-Słucham....?-jak tylko dokończył wypowiedź zatkało mnie. Nie dlatego, że jakoś na mnie wpłynęła. Nic z tych rzeczy. Po prostu byłam w szoku, skąd u niego taki tok myślenia? To co mi powiedział, zupełnie nie pasuje do jego poczynań...-Nie mam zamiaru więcej się z tobą kłócić. Jesteś po prostu niemożliwy! Nigdzie nie jadę, nigdy z tobą nie będę. Nie mam nic więcej do powiedzenia. 
Gdy to powiedziałam skierowałam swe kroki w stronę wyjścia. Przyjaciele poszli za mną, ale co dziwne, Will nas nie zatrzymywał. Może tym razem na prawdę odpuści?


---------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że przez długi czas nic nie dodawałam, ale nie miałam czasu :/
Mam jednak nadzieję, że rozdział się podoba ;) 
Proszę o opinie i zostawienie komentarza, ponieważ nie wiem czy pisanie bloga dla samej siebie ma jakiś sens....

6 stycznia 2014

Gratulację!!! *-*

Nie jest to co prawda rozdział, ale i tak. ;)


Jak pewnie niektórzy wiecie, Carlos Pena ożenił się 2 dni temu, z Alexą Vega.
Ślub odbył się popołudniu, na nasz czas, w nocy z soboty na niedzielę.


Z samego wydarzenia nie ma zbyt wiele zdjęć. A większość jest w złej jakości.
Wciąż jednak czekamy, aż para młoda zamieści lepsze.

Ja sama bardzo się cieszę. Alex'a jest piękna, młoda, szalona i jak widać, bardzo zakochana w Carlos'ie. Według mnie pasują do siebie i widzę ich przyszłość w kolorowych barwach.
Wiele fanek Los'a jednak ma co do tego ślubu czarne myśli. Ponieważ Lex'a już raz wyszła za mąż. Wtedy był to Sean Covel. Byli ze sobą dwa lata, związek jednak rozpadł się. Najwięcej wskazuje na to, że był to koniec, ponieważ mężczyzna nie miał dla żony czasu. Do tego spora różnica wieku (12 lat) robiła swoje. Niektórzy uważają, iż właśnie przez to doświadczenie Alex'a może zostawić również swoje teraźniejszego partnera. Osobiście wątpię w to. Moim zdaniem gdyby Go nie kochała, nie wychodziłaby za Niego. Jeśli chodzi o pieniądze...Niedawno wyszedł film w którym zagrałam. "Maczeta Zabija" więc dziewczyna miała z niego spory zysk. Gdyby potrzebowała męża dla pieniędzy, nie sądzę by chciała się żenić akurat teraz.





Moje zdanie na temat ślubu jest jasne. Kocham Carlos'a i Alex'ę więc akceptuję również Carlex'ę.



Sądzę, że pasują do siebie i szybko się nie rozstaną. 

Czas pokaże.



Na koniec jeszcze tylko im gratuluję, i pytam Was.
Co sądzicie o ślubie? O tym związku? O Alex'ie? ;)








7 grudnia 2013

Rozdział 8-Pośpiech

Specjalnie rozdział zadedykowany dla  najlepszej  Basi Jot ;D




Jen

-I jak? Podoba Ci się w Palm Woods?-zapytałam kiedy Carlos wrócił z Hot-Dogiem.
-Proszę.-uśmiechnął się i wręczył mi bułkę.-Tak. Tu jest niesamowicie. Nie myślałem,że to wszystko tak się potoczy.
-Ale chyba się nie zawiodłeś?
-Nie, skąd.Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem.-posłał w moją stronę ciepły uśmiech. 

-Ja również.-odwdzięczyłam mu się tym samym.
Podczas naszej rozmowy dowiedziałam się jaki jest jego ulubiony kolor, danie, sport, film...chyba wszystko co powinnam. Tak mi się zdawało. Był przy mnie taki spokojny, miły i opanowany. Myślałam, że jest idealny. Ale jeden fakt zataił. Ale nawet to nie zmieniało mojego przekonania.

Carlos

Jen to świetna dziewczyna. Przy niej czuje się jak w niebie. Jednak ona jest spokojna, a ja...nie oszukujmy się. Narwaniec grający w hokeja...Wiem, że nie dobrze jest zaczynać znajomość od kłamstwa, ale to akurat może nam obu wyjść na dobre.
Jestem tylko ciekawy ile wytrzymam udając opanowanego...

James

Kiedy się odkleiliśmy od siebie, Tori dokończyła sprzątanie kuchni a ja wróciłem do pokoju po telefon. Chłopcy dalej spali. Nie dziwiło mnie to. No może po za tym, że Carlos'a nie było w pokoju.
Miałem dość tego jej byłego chłopaka. Cały czas chce do niej wrócić i nie odpuszcza...Irytujące, ale godne podziwu.Choć jak skojarzyć fakty, to co zrobił by ją odzyskać to podziw się traci. W końcu kiedyś byli razem więc wszystko możliwe. 
Mam tylko nadzieję, że ona się nie złamie.Co prawda mówiła, że mnie kocha, ale...
-Co ty? Nie śpisz już?-moje rozmyślania przerwał Kendall, który właśnie wstawał z łózka.
-Jak widać, nie.
-Stało się coś?-zapytał zaciekawiony. Jak na kogoś kto dopiero wyrwał się ze snu zimowego, był nieźle spostrzegawczy. 

-Will...
-Boże...Był tu? 
-Tak. Jakieś dziesięć minut temu zrezygnował i poszedł.
-Co mówił?
-To samo co ostatnio. Kocha ją, chce do niej wrócić, ale nie obchodzi go Jej zdanie na ten temat.
-A Tori? Chyba mu nie uwierzyła?
-Nie, skąd. Powiedziała, że już ma chłopaka sto razy lepszego od niego i nie ma zamiaru znów ładować się z nim w związek.
-Chłopaka? Kogo?-zapytał zdezorientowany.
-Serio? No mnie.-odpowiedziałem z wyrzutem.
-Łał...Ale czekaj...Skoro powiedziała, że Cię kocha, i że jest z Tobą szczęśliwa, nie ważne że jesteście ze sobą parę dni, to czemu jesteś w złym humorze? Czy mi się tylko wydaje?
-Nie nie wydaje.Chodzi o to, że...no po prostu się trochę martwię, że on w końcu Ją jakoś przekona. Lub sama do niego wróci żeby mieć spokój.
-Na prawdę? Wiesz co, jak dla mnie ona taka nie jest. Wątpię żeby do niego wróciła. I tym bardziej nieprawdopodobne wydaję mi się by powiedziała, że Cie kocha jeśli na prawdę by tak nie czuła.
-A może i masz racje...Dzięki stary.-powiedziałem a Kendall poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju. Przemyślałem parę spraw i również wyszedłem.

Kendall

Jak dla mnie James nie ma się o co martwić. Powiedziała, że go kocha. Zresztą widać jak jest w niego zapatrzona.

-Hej.-powiedziałem do Tori, kiedy zobaczyłem ją stojącą przy stole.
-Hej.-odpowiedziała bez przekonania.
-Coś się stało?-spytałem. I tak byłem pewny, że jej stan ma coś wspólnego z wizytą Will'a.
-N...to znaczy...tak, ale nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Może później.-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Spoko. Jak wolisz.-odwzajemniłem jej gest.
-Dzięki.-odpowiedziała i poszła do swojego pokoju.
Ja postanowiłem zrobić sobie coś do jedzenia. Niedługo po wyjściu Tori do pokoju wszedł James. Nic nie mówiąc usiadł przed telewizorem i puścił jakiś program.


Tori

Byłam pewna swoich uczuć co do James'a, ale nie wiedziałam czy on sam jest ich pewien. Nie wiedziałam czy na pewno czuje do mnie to samo co ja do niego.Nie byłam też  pewna czy on sam na pewno jest przekonany co do moich uczuć. Sama jednak wiem, że co by się nie działo, do Will'a nie wracam. Żadna siła mnie nie zmusi. Kiedy skończyłam krótką wymianę zdań z Kendall'em, przypomniałam sobie o liście od koleżanki z Krakowa. Wyciągnęłam go z szuflady i zaczęłam czytać. Pisała,że za mną tęskni, że beze mnie jest inaczej, chciałby bym znów mieszkała z mamą i tym podobne. Też za nią tęskniłam, jednak mimo to, miałam wrażenie, że ona sama mnie ogranicza. Przy niej nie mogłam być do końca sobą. Starałam się, jednak jakoś mi to nie szło. Sama dobrze wiedziałam,że przy niej zachowuję się inaczej niż na przykład  w Palm Woods. Chciałam jej odpisać, ale nie miałam wtedy do tego głowy. Odłożyłam list na miejsce i wyszłam z pokoju. James siedział przed telewizorem a Kendall kręcił się w kuchni. Posłałam mu uśmiech i przysiadłam obok James'a na kanapie. Kiedy tylko się do niego zbliżyłam, objął mnie ramieniem i przytulił. Nie opierałam się. Przeciwnie. Wtulona w jego tors wpatrywałam się w ekran.

Po paru minutach Kendall'owi zadzwonił telefon. Gdy tylko odebrał jego mina zrzedła. Kiedy skończył rozmowę, zwrócił się do nas.
-Gustavo dzwonił i powiedział...-nie dokończył. Przerwałam mu.
-Że mamy wszyscy udać się do Rock Reckord's, a potem da mi wycisk na próbie, tak?

-T Tak.-Kendall nie ukrywał zdziwienia.
-Skąd wiedziałaś?-zapytał James.
-Kochany, jak będziecie go znać tyle co ja, to wtedy się przekonacie, że ludzie się nie zmieniają.
Chłopcy nic nie powiedzieli tylko spojrzeli na siebie, następnie na mnie i zaczęliśmy się śmiać.

-Dobra, czyli musimy obudzić chłopaków.-powiedział blondyn.
-Logan jeszcze tylko śpi. Carlos'a nie ma w pokoju.-odpowiedział mój chłopak.
-Serio? Ciekawe gdzie go poniosło....
-No to budzimy Logan'a i dzwonimy po Carlos'a, tak?-podsumowałam.
-Tak.-odpowiedzieli razem po czym zielonooki poszedł obudzić przyjaciela a James wyciągnął komórkę by zadzwonić po Latynosa. Szybko jednak ją schował bo Jen właśnie weszła z nim do środka.
-Hej.-powiedziała brunetka.- Co tam?-zapytała siadając obok nas na kanapie razem z Carlos'em.
-Hej. Masz jakieś plany na najbliższe trzy godziny?-spytałam z uśmiechem.
-Nie, nie mam. Za ile mamy tam być?-zapytała. Doskonale wiedziała o czym mówię.

-Za parę minut. Musimy jeszcze tylko....-nie dokończyłam. Dostałam SMS. Kiedy zobaczyłam na ekran, okazało się, że Jo i Erin idą do Globus'a na rozgrzewkę. Ja z Jen mamy dojść do nich później.-No już nie musimy. Dziewczyny są prawie na miejscu.
-Czy tylko mnie to przeraża?-zapytał James.
-Nie tylko Ciebie...-usłyszał od Carlos'a.

-O co wam chodzi?-Jen nie rozumiała zdziwienia chłopców.
-Bo widzisz, ich przeraża to, że tak doskonale znamy Gustava i potrafimy się porozumiewać bez większych wyjaśnień.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.

Kendall

-Długo zamierzasz jeszcze spać?-spytałem stojąc i wpatrując się w Logan'a.
-Już wstaję mamo, jeszcze pięć minuu...-odpowiedział śliniąc poduszkę.
-Jak chcesz, ale radze Ci wstawać, bo jak nie to Cię Godzilla zje.
Po tych słowach zerwał się momentalnie z łóżka, zabrał ubranie i pobiegł do łazienki. Ja wyszedłem z pokoju i siadłem obok Tori na kanapie. Kiedy przywitałem się z Jen i Carlos'em, z pokoju wybiegł Logan. 

-Ludzie szybko!-krzyknął.
-Stary, co jest?-zapytał James.
-Jak się za chwilę nie zbierzecie to nas Godzilla zje!-odpowiedział przejęty.
-On serio aż tak się boi Gustav'a?-spytała Tori.
-Na to wygląda.-odpowiedziałem.

-Co racja to racja.-wtrącił Carlos.-Nie wiem jak wy, ale ja nie chce być jego przystawką.-Zerwał się i stanął przed drzwiami.-Możecie się ruszyć?
-Przynajmniej Ty mnie rozumiesz.-powiedział Logan i poklepał Go po ramieniu.

-A Ty?-Tori zwróciła się do James'a.-Nie boisz się, że Gustavo Cię zje?-zakpiła sobie.
-Ja tam się nie boje potworów.-odpowiedział z uśmiechem.
-No dobra, zbierajmy się. Nie żeby coś, ale nie chce wylecieć za podżeganie do zawału pewnego znanego producenta muzycznego.-oznajmiła ze śmiechem Jen.
-Wsumie...nie mam ochoty się z nim potem kłócić...Dobra chodźcie.-oznajmiła Tori.

James

Tori wstała, złapała mnie za rękę i poszliśmy wszyscy do windy. 

***
Do Rock Reckord's dotarliśmy w niecałe dziesięć minut.
-No wreszcie! Ile można czekać?-przywitał nas ciepło Gustavo.

-Też się cieszę, że Cię widzę!-powiedziała Tori i podeszła do niego po czym się przytulili. Ona była chyba jedyną osobą do której nie czuł niechęci.-Hej Kelly.-ją również przytuliła.
-Hej,skarbie.-odpowiedziała.
-No chłopcy. Wiem,że miałem z was zrobić zespół.-odezwał się wreszcie Gustavo.- Ale jak na razie nic z tego.
-Czemu?-zapytałem ze zdziwieniem.
-Ponieważ nasza kochana Ter ma niedługo koncert, a ja muszę jej pomóc w przygotowaniach.
-Ter?-zapytałem z uśmiechem.
-No wiesz, tak jest łatwiej mówić.Przecież "Ter" jest krótsze od "Tori" aż o jedną literę.-odpowiedziała moja dziewczyna z uśmiechem.
-Dokładnie.-odpowiedział nasz szef.-Wracając. Przez te parę tygodni, ja pomagam w koncercie, w próbach i razem z Kelly zajmuję się sprawami papierkowymi, a wy pieski, chodzicie za nami i może przy okazji nauczycie się czegoś. Jasne?!
-Jasne!-odpowiedzieliśmy w czterech chórem.
-No to skoro się rozumiemy, idziemy do Globus'a.-oznajmił.
Wyszliśmy z wytwórni.