7 grudnia 2013

Rozdział 8-Pośpiech

Specjalnie rozdział zadedykowany dla  najlepszej  Basi Jot ;D




Jen

-I jak? Podoba Ci się w Palm Woods?-zapytałam kiedy Carlos wrócił z Hot-Dogiem.
-Proszę.-uśmiechnął się i wręczył mi bułkę.-Tak. Tu jest niesamowicie. Nie myślałem,że to wszystko tak się potoczy.
-Ale chyba się nie zawiodłeś?
-Nie, skąd.Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem.-posłał w moją stronę ciepły uśmiech. 

-Ja również.-odwdzięczyłam mu się tym samym.
Podczas naszej rozmowy dowiedziałam się jaki jest jego ulubiony kolor, danie, sport, film...chyba wszystko co powinnam. Tak mi się zdawało. Był przy mnie taki spokojny, miły i opanowany. Myślałam, że jest idealny. Ale jeden fakt zataił. Ale nawet to nie zmieniało mojego przekonania.

Carlos

Jen to świetna dziewczyna. Przy niej czuje się jak w niebie. Jednak ona jest spokojna, a ja...nie oszukujmy się. Narwaniec grający w hokeja...Wiem, że nie dobrze jest zaczynać znajomość od kłamstwa, ale to akurat może nam obu wyjść na dobre.
Jestem tylko ciekawy ile wytrzymam udając opanowanego...

James

Kiedy się odkleiliśmy od siebie, Tori dokończyła sprzątanie kuchni a ja wróciłem do pokoju po telefon. Chłopcy dalej spali. Nie dziwiło mnie to. No może po za tym, że Carlos'a nie było w pokoju.
Miałem dość tego jej byłego chłopaka. Cały czas chce do niej wrócić i nie odpuszcza...Irytujące, ale godne podziwu.Choć jak skojarzyć fakty, to co zrobił by ją odzyskać to podziw się traci. W końcu kiedyś byli razem więc wszystko możliwe. 
Mam tylko nadzieję, że ona się nie złamie.Co prawda mówiła, że mnie kocha, ale...
-Co ty? Nie śpisz już?-moje rozmyślania przerwał Kendall, który właśnie wstawał z łózka.
-Jak widać, nie.
-Stało się coś?-zapytał zaciekawiony. Jak na kogoś kto dopiero wyrwał się ze snu zimowego, był nieźle spostrzegawczy. 

-Will...
-Boże...Był tu? 
-Tak. Jakieś dziesięć minut temu zrezygnował i poszedł.
-Co mówił?
-To samo co ostatnio. Kocha ją, chce do niej wrócić, ale nie obchodzi go Jej zdanie na ten temat.
-A Tori? Chyba mu nie uwierzyła?
-Nie, skąd. Powiedziała, że już ma chłopaka sto razy lepszego od niego i nie ma zamiaru znów ładować się z nim w związek.
-Chłopaka? Kogo?-zapytał zdezorientowany.
-Serio? No mnie.-odpowiedziałem z wyrzutem.
-Łał...Ale czekaj...Skoro powiedziała, że Cię kocha, i że jest z Tobą szczęśliwa, nie ważne że jesteście ze sobą parę dni, to czemu jesteś w złym humorze? Czy mi się tylko wydaje?
-Nie nie wydaje.Chodzi o to, że...no po prostu się trochę martwię, że on w końcu Ją jakoś przekona. Lub sama do niego wróci żeby mieć spokój.
-Na prawdę? Wiesz co, jak dla mnie ona taka nie jest. Wątpię żeby do niego wróciła. I tym bardziej nieprawdopodobne wydaję mi się by powiedziała, że Cie kocha jeśli na prawdę by tak nie czuła.
-A może i masz racje...Dzięki stary.-powiedziałem a Kendall poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju. Przemyślałem parę spraw i również wyszedłem.

Kendall

Jak dla mnie James nie ma się o co martwić. Powiedziała, że go kocha. Zresztą widać jak jest w niego zapatrzona.

-Hej.-powiedziałem do Tori, kiedy zobaczyłem ją stojącą przy stole.
-Hej.-odpowiedziała bez przekonania.
-Coś się stało?-spytałem. I tak byłem pewny, że jej stan ma coś wspólnego z wizytą Will'a.
-N...to znaczy...tak, ale nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Może później.-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Spoko. Jak wolisz.-odwzajemniłem jej gest.
-Dzięki.-odpowiedziała i poszła do swojego pokoju.
Ja postanowiłem zrobić sobie coś do jedzenia. Niedługo po wyjściu Tori do pokoju wszedł James. Nic nie mówiąc usiadł przed telewizorem i puścił jakiś program.


Tori

Byłam pewna swoich uczuć co do James'a, ale nie wiedziałam czy on sam jest ich pewien. Nie wiedziałam czy na pewno czuje do mnie to samo co ja do niego.Nie byłam też  pewna czy on sam na pewno jest przekonany co do moich uczuć. Sama jednak wiem, że co by się nie działo, do Will'a nie wracam. Żadna siła mnie nie zmusi. Kiedy skończyłam krótką wymianę zdań z Kendall'em, przypomniałam sobie o liście od koleżanki z Krakowa. Wyciągnęłam go z szuflady i zaczęłam czytać. Pisała,że za mną tęskni, że beze mnie jest inaczej, chciałby bym znów mieszkała z mamą i tym podobne. Też za nią tęskniłam, jednak mimo to, miałam wrażenie, że ona sama mnie ogranicza. Przy niej nie mogłam być do końca sobą. Starałam się, jednak jakoś mi to nie szło. Sama dobrze wiedziałam,że przy niej zachowuję się inaczej niż na przykład  w Palm Woods. Chciałam jej odpisać, ale nie miałam wtedy do tego głowy. Odłożyłam list na miejsce i wyszłam z pokoju. James siedział przed telewizorem a Kendall kręcił się w kuchni. Posłałam mu uśmiech i przysiadłam obok James'a na kanapie. Kiedy tylko się do niego zbliżyłam, objął mnie ramieniem i przytulił. Nie opierałam się. Przeciwnie. Wtulona w jego tors wpatrywałam się w ekran.

Po paru minutach Kendall'owi zadzwonił telefon. Gdy tylko odebrał jego mina zrzedła. Kiedy skończył rozmowę, zwrócił się do nas.
-Gustavo dzwonił i powiedział...-nie dokończył. Przerwałam mu.
-Że mamy wszyscy udać się do Rock Reckord's, a potem da mi wycisk na próbie, tak?

-T Tak.-Kendall nie ukrywał zdziwienia.
-Skąd wiedziałaś?-zapytał James.
-Kochany, jak będziecie go znać tyle co ja, to wtedy się przekonacie, że ludzie się nie zmieniają.
Chłopcy nic nie powiedzieli tylko spojrzeli na siebie, następnie na mnie i zaczęliśmy się śmiać.

-Dobra, czyli musimy obudzić chłopaków.-powiedział blondyn.
-Logan jeszcze tylko śpi. Carlos'a nie ma w pokoju.-odpowiedział mój chłopak.
-Serio? Ciekawe gdzie go poniosło....
-No to budzimy Logan'a i dzwonimy po Carlos'a, tak?-podsumowałam.
-Tak.-odpowiedzieli razem po czym zielonooki poszedł obudzić przyjaciela a James wyciągnął komórkę by zadzwonić po Latynosa. Szybko jednak ją schował bo Jen właśnie weszła z nim do środka.
-Hej.-powiedziała brunetka.- Co tam?-zapytała siadając obok nas na kanapie razem z Carlos'em.
-Hej. Masz jakieś plany na najbliższe trzy godziny?-spytałam z uśmiechem.
-Nie, nie mam. Za ile mamy tam być?-zapytała. Doskonale wiedziała o czym mówię.

-Za parę minut. Musimy jeszcze tylko....-nie dokończyłam. Dostałam SMS. Kiedy zobaczyłam na ekran, okazało się, że Jo i Erin idą do Globus'a na rozgrzewkę. Ja z Jen mamy dojść do nich później.-No już nie musimy. Dziewczyny są prawie na miejscu.
-Czy tylko mnie to przeraża?-zapytał James.
-Nie tylko Ciebie...-usłyszał od Carlos'a.

-O co wam chodzi?-Jen nie rozumiała zdziwienia chłopców.
-Bo widzisz, ich przeraża to, że tak doskonale znamy Gustava i potrafimy się porozumiewać bez większych wyjaśnień.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.

Kendall

-Długo zamierzasz jeszcze spać?-spytałem stojąc i wpatrując się w Logan'a.
-Już wstaję mamo, jeszcze pięć minuu...-odpowiedział śliniąc poduszkę.
-Jak chcesz, ale radze Ci wstawać, bo jak nie to Cię Godzilla zje.
Po tych słowach zerwał się momentalnie z łóżka, zabrał ubranie i pobiegł do łazienki. Ja wyszedłem z pokoju i siadłem obok Tori na kanapie. Kiedy przywitałem się z Jen i Carlos'em, z pokoju wybiegł Logan. 

-Ludzie szybko!-krzyknął.
-Stary, co jest?-zapytał James.
-Jak się za chwilę nie zbierzecie to nas Godzilla zje!-odpowiedział przejęty.
-On serio aż tak się boi Gustav'a?-spytała Tori.
-Na to wygląda.-odpowiedziałem.

-Co racja to racja.-wtrącił Carlos.-Nie wiem jak wy, ale ja nie chce być jego przystawką.-Zerwał się i stanął przed drzwiami.-Możecie się ruszyć?
-Przynajmniej Ty mnie rozumiesz.-powiedział Logan i poklepał Go po ramieniu.

-A Ty?-Tori zwróciła się do James'a.-Nie boisz się, że Gustavo Cię zje?-zakpiła sobie.
-Ja tam się nie boje potworów.-odpowiedział z uśmiechem.
-No dobra, zbierajmy się. Nie żeby coś, ale nie chce wylecieć za podżeganie do zawału pewnego znanego producenta muzycznego.-oznajmiła ze śmiechem Jen.
-Wsumie...nie mam ochoty się z nim potem kłócić...Dobra chodźcie.-oznajmiła Tori.

James

Tori wstała, złapała mnie za rękę i poszliśmy wszyscy do windy. 

***
Do Rock Reckord's dotarliśmy w niecałe dziesięć minut.
-No wreszcie! Ile można czekać?-przywitał nas ciepło Gustavo.

-Też się cieszę, że Cię widzę!-powiedziała Tori i podeszła do niego po czym się przytulili. Ona była chyba jedyną osobą do której nie czuł niechęci.-Hej Kelly.-ją również przytuliła.
-Hej,skarbie.-odpowiedziała.
-No chłopcy. Wiem,że miałem z was zrobić zespół.-odezwał się wreszcie Gustavo.- Ale jak na razie nic z tego.
-Czemu?-zapytałem ze zdziwieniem.
-Ponieważ nasza kochana Ter ma niedługo koncert, a ja muszę jej pomóc w przygotowaniach.
-Ter?-zapytałem z uśmiechem.
-No wiesz, tak jest łatwiej mówić.Przecież "Ter" jest krótsze od "Tori" aż o jedną literę.-odpowiedziała moja dziewczyna z uśmiechem.
-Dokładnie.-odpowiedział nasz szef.-Wracając. Przez te parę tygodni, ja pomagam w koncercie, w próbach i razem z Kelly zajmuję się sprawami papierkowymi, a wy pieski, chodzicie za nami i może przy okazji nauczycie się czegoś. Jasne?!
-Jasne!-odpowiedzieliśmy w czterech chórem.
-No to skoro się rozumiemy, idziemy do Globus'a.-oznajmił.
Wyszliśmy z wytwórni.

17 listopada 2013

BTR; Początek Przygody (moja wersja)

Nie mam dla was kolejnego rozdziału, ale mam coś innego :D
Krótką historię, która opowiada o początku przyjaźni czwórki chłopców, którzy są również bohaterami całego bloga.

Pewnego dnia, Kendall majstrował przy silniku swojego nowego auta. W pewnym momencie zauważył psa rasy Husky, który biegał po ulicy. Zaskoczony oderwał się od swojego nowego nabytku. Chciał pomóc zwierzęciu ponieważ był to pies mały
i bez właściciela. By go nie spłoszyć, wstał powoli kierując swe kroki w jego stronę.
Z każdym ruchem był coraz bliżej rozbrykanego zwierzaka. Gdy Husky zauważył chłopaka, zamiast uciekać, zaczął zbliżać się do niego. Po kilku krokach przysiadł na tylnych łapkach, przez cały czas patrzył Kendall'owi prosto w oczy. Gdy chłopak wiedział, że zwierzak nic mu nie zrobi, podniósł go płynnym ruchem z ziemi. Zauważył, że ma on obroże jednak bez adresu czy numeru telefonu. Zabrał go więc do domu i porozklejał po okolicy ogłoszenia o znalezionym psie. Po niecałej godzinie od rozmieszczenia informacji o znalezionej zgubie, usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył, i zobaczył stojącego w progu wysokiego, szczupłego, umięśnionego oraz całkiem przystojnego mężczyznę. Nieznajomy powiedział, że przeczytał ogłoszenie o znalezionym psie i chciał go odebrać ponieważ jest jego właścicielem. Na początku Kendall nie był pewien czy zwierzę na pewno do niego należy. Lecz kiedy wpuścił chłopaka, który przedstawił się jako James do środka, od razu po przekroczeniu przez niego progu przywitała go mała futrzana kulka. Wtedy Kendall nie miał wątpliwości. Zauważył również, iż muszą być sobie bardzo bliscy, bo gdy pies zobaczył swojego pana, nie odstępował go na krok. Kiedy chłopcy usiedli, na początku myśleli, że nie będą mieli o czym rozmawiać. Pomylili się. Już na początku rozmowy Kendall dowiedział się, że piesek wabi się Fox. Oraz, że on i James mają ze sobą wiele wspólnego. Lubią zwierzęta, szybkie samochody oraz oczywiście dobrą muzykę. Aby zaimponować nowo poznanemu znajomemu, Knight zaprezentował grę na gitarze. Chłopak był pod wrażeniem. W tym samym momencie zauważył pianino stojące w kącie pokoju.Zapytał gospodarza, czy może pokazać co potrafi. Gdy usłyszał pozytywną odpowiedź wstał, podszedł do instrumentu i grając na nim zaśpiewał piosenkę. Jego kolega również był pod wrażeniem. Po okazaniu swych talentów znów usiedli na kanapie. Pan domu opowiedział o koledze Logan'ie razem z którym, chciał założyć zespół, jednak się nie udało.  Ponieważ według niego "Zakładanie zespołu w dwie osoby jest bez sensu." James po usłyszeniu tego, wyraźnie się ożywił, zaś mały Fox po wyczuciu zmiany nastroju swojego pana wskoczył mu na kolana.
-Zakładamy zespół!
Wykrzyknęli chłopcy razem w tym samym momencie. Nowy kolega Kendall'a opowiedział mu o sowim przyjacielu, który również, tak jak oni ma talent. Zapytał czy może razem z nimi stworzyć czteroosobowy boyband. Knight nie mając nic przeciw, zgodził się jednocześnie wybierając numer do Logan'a. James też zadzwonił do przyjaciela podając mu adres Kendall'a i informując o propozycji zaprosił go do domu poznanego kolegi. Po przyjeździe Logan'a i Carlos'a wszyscy się zapoznali i usiedli na kanapie dyskutując o przyszłości. Carlos po chwili zdał sobie sprawę z tego, że przecież jako zespół muszą mieć nazwę. Powiedział  tym chłopcom, i razem myśleli o tym przez około trzydzieści minut, wymieniając swoje pomysły. Jednak żaden z nich nie był na tyle dobry by spodobać się wszystkim. Nagle James krzyknął:
-Big Time Rush!
-Co?-spytali ze zdziwieniem koledzy.
-Dziwna nazwa. Ja bym wolał The Holl, a jeśli musi być coś co w jakiś sposób jest podobne do Twojego to może Go Big Time.-wtrącił Logan.
Przez parę kolejnych minut Carlos, Kendall, James i Logan toczyli zacięty bój o nazwę. Po chwili zdecydowali, że wybierze ją ktoś bezstronny. Wszyscy momentalnie spojrzeli na Fox'a, który przez cały ten czas siedział po cichu i przyglądał się im. Wybór miał polegać na napisaniu tych trzech nazw, na oddzielnych kartkach, a którą z nich pies przyniesie zadecyduje o nazwie. Nie minęło pięć minut kiedy wszystko było gotowe. Chłopcy siedzieli już na kanapie, ilustrując każdy, nawet najmniejszy ruch psa, który póki co siedział i wgapiał swój wzrok w oczy James'a. Nagle wstał i szybko podszedł do jednej z kartek. Złapał ją w zęby i podał swojemu panu. Wzrok wszystkich został skierowany na niego. Odwrócił kawałek papieru, i od tond ich zespół nazywał się "Big Time Rush."
Logan nadal nie przekonany co do tej nazwy próbował osłodzić sobie porażkę w lodówce Kendall'a.  Gospodarz nie zwracając uwagi na rozrabiających przyjaciół-bo czuł, że już się nimi stali-głaskał psa po głowie. On z zadowoleniem oddawał się pieszczotą. Wodził tylko wzrokiem za swym panem, który właśnie zasiadał do pianina.
-Dzięki tobie, jesteśmy przyjaciółmi.-James zwrócił się do zwierzaka, który zdawał się uśmiechać w jego kierunku. Nagle zeskoczył z kolan Kendall'a i popędził do właściciela, po czym siadł obok niego przy instrumencie. Fox miał swoją ulubioną melodię, a dzięki niemu James zdobył przyjaciół, więc postanowił mu ją zagrać. Kiedy zaczynał, cała trójka zebrała się przy nich by podziwiać talent chłopaka. Nawet Logan, który oderwał się od lodówki. Zwierzak kiwał łbem w rytm piosenki, a Carlos, Kendall i żarłok stali jakby zaczarowani. Po paru sekundach gospodarz nabrał powietrza do płuc i powiedział:
-Teraz dopiero zacznie się nasza przygoda.
Po tych słowach James zwrócił się do swojego pupila, nie odrywając dłoni od klawiszy.
-Nawet jeśli zostanę supergwiazdą,nigdy o tobie nie zapomnę. Zawsze będziesz moim ulubieńcem.
Gdy to mówił pies patrzył na niego takim wzrokiem, jakby w pełni rozumiał słowa właściciela. Chwilę później wszyscy obserwowali jak pies i jego pan siłują się wzrokiem. Po porażce James'a wszyscy wybuchli śmiechem.
Od tego momentu zostali najlepszymi przyjaciółmi, którzy razem chcieli podbić świat swoją muzyką.

__________________________________________________
_________________________________
_____________________
Chłopcy poznali się zupełnie inaczej. To jest tylko moja wizja tego >.<
*Fox to nie Husky, lecz Alaskan Klee Kai, ale zmieniłam to na potrzebę opowiadania.

Mam nadzieję, że mimo tego iż to nie jest kolejny rozdział to się podoba ;)
Proszę o komentarze by się przekonać.

12 listopada 2013

Rozdział 7-Pytania i odpowiedzi

Carlos

Obudziłem się około ósmej, a ponieważ chłopcy jeszcze spali,postanowiłem się przebrać i pójść zjeść śniadanie. Założyłem na siebie ciemne dżinsy i czarny podkoszulek, po czym zrobiłem sobie płatki z mlekiem. Gdy zjadłem chciałem odpocząć na kanapie, ale zadzwonił dzwonek do drzwi.

Jen

Nie mogłam zasnąć. Sama nie wiem czemu. Tori nie odzywała się po treningu...Nie wiem dlaczego, ale miałam złe przeczucia. Ale ja jak to ja, zawsze przesadzam.Może nic się nie stało? Coś mi nie dawało spokoju. Co prawda było wcześnie, ale niepewność zżerała mnie od środka. Nie chciałam dłużej czekać, więc postanowiłam pójść do Tori. "Może nie śpi." Powtarzałam sobie w myślach, ale i tak sądziłam, że się mylę.
***
Drzwi otworzył mi Carlos.
-Hej.-przywitałam Latynosa. Sama nie wiem czemu, lecz gdy byłam z nim, lub chociaż w jego pobliżu, czułam się inaczej. Nie mówię o czymś typu "motyle w brzuchu" lub "przy nim mogę poczuć się sobą", nie. Przy nim czułam się...bardzo dobrze...nie czułam żadnego stresu, tak jakbym na chwilkę zapominała o rzeczywistości.
-Hej, pewnie przyszłaś do Tori.-powiedział.
-Tak, skąd wiedziałeś?-zapytałam z uśmiechem.
-Telepatia...-odpowiedział, zaśmialiśmy się.-Ale wiesz, ona jeszcze śpi.
-Serio? No mogłam się spodziewać...po takiej próbie wstać o ósmej rano to nie lada wyczyn. No trudno.
-Chyba, że...-zawahał się.
-Tak?
- Nie, nic...
Był taki nieśmiały. Może to mnie do niego ciągnęło?
-No weź...Chyba, że...?-zachęcałam go by dokończył pytanie.
-No jeśli chcesz, to możemy się gdzieś przejść? Razem?
-Jasne! Bardzo chętnie. -odpowiedziałam radośnie.
Wyszliśmy z ich apartamentu, Carlos zamknął drzwi.
-To dokąd idziemy?-spytałam.
-Do parku.-odpowiedział, jakby bardziej pewny siebie.Ruszyliśmy.

Tori

Obudziłam się o dziesiątej. Wstałam i postanowiłam od razu zmienić strój. Założyłam jasne dżinsy, również dżinsową katanę, biały podkoszulek w czarne paski na ramiączkach i białe tenisówki. Włosy spięłam w kłosa, lekko się umalowałam i wyszłam z pokoju.
Zjadłam kromkę z dżemem i popiłam mlekiem.
W głowie cały czas miałam wczorajsze zajście...James jako mój chłopak.
Nie mogłam w to uwierzyć. Wydawał się taki słodki, opiekuńczy, miły, zabawny, ale potrafił się opanować i być poważny. Posiadał wszystkie cechy, które cenię sobie
 w chłopakach. Jednak pozostawał jeden problem. Will. Skoro posunął się do czegoś takiego, raczej szybko nie odpuści. Wcześniej sądziłam, że da nam spokój, i co się stało? No właśnie. Ale wiedziałam. Muszę bronić James'a. Może to on jest facetem,
 ale to moja wina. Przeze mnie on jest okaleczony...
-Hej.-powiedział uśmiechnięty James, który właśnie wyszedł z pokoju.
Miał na sobie granatową koszulę i czarne dżinsy.
-Hej. Jak ręka?-zapytałam i złapałam ją delikatnie. Bandaż nie był przesiąknięty krwią. Znaczy, że raczej wszystko w porządku. Skoro nie krwawi...
-Dobrze, prawie w ogóle już nie boli.-odpowiedział. Uśmiech wciąż nie znikał z jego twarzy.
-Coś ty taki wesoły?-spytałam, byłam ciekawa co odpowie.
Ale nie powiedział nic, tylko pocałował mnie w policzek.-Wszystko jasne.-powiedziałam gdy to zrobił.
Najwyraźniej cieszyło go to, że jestem jego dziewczyną.
-Ja też się cieszę.-dodałam, po czym wróciłam do sprzątania po sobie w kuchni.
-Nie musisz, ja to potem zrobię.
Był kochany, ale to nie zmienia faktu, że pewne rzeczy mogę jeszcze robić sama. Chłopak, który cały czas stara się wyręczać dziewczynę jest słodki,jednak musi zrozumieć, że nie wszystkie chcą by ich ukochany wyręczał je nawet w najmniejszych sprawach.
-Ale wiesz, że jeśli sama posprzątam to nic mi nie będzie? Jakimś tam nadludzkim wysiłkiem poradzę sobie. Ale i tak, dziękuję.-powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. On tylko uśmiechnął się i obserwował moje ruchy. Nie wiem co było takiego ciekawego w chowaniu mleka do lodówki? A może w chowaniu chleba do szafki jest coś co go pociąga, ale czego ja nie pojmuję? Przez myśl przeszło mi parę takich komentarzy. Co parę sekund jednak patrzyłam ukradkiem na James'a. On był we mnie wpatrzony jak w obrazek i nie odrywał wzroku.
Po apartamencie rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
James chciał otworzyć, ale wyprzedziłam go.
Otwierając posłałam mu minę zwycięzcy. On tylko posłał uśmiech w moją stronę, który szybko jednak znikł.
-No witaj, skarbie.-powiedział chłopak,kiedy otworzyłam drzwi.
-Will?!Co ty tu robisz?!- gdy tylko go zobaczyłam...wybuchnęłam. Nie pojmowałam jak ma jeszcze czelność przychodzić do mnie i mówić "skarbie" po tym co się stało.Po tym co zrobił James'owi. Sama już nie wiedziałam,czy jest aż tak zdesperowany,głupi, uparty, czy po prostu nic do niego nie dociera..? Dawno przestałam rozumieć jego "plan"...oczywiście o ile jakiś miał, a nie działał pod wpływem impulsu.-Czego chcesz?!
Mój nowy chłopak stał za mną i nie robił nic. Kiedy dokończyłam pytanie odwróciłam się, ale on nie zmieniając swojej pozycji tylko na mnie spojrzał. Miałam nadzieję, że nie wybuchnie bo wtedy...sama nie wiem co by się stało gdyby tak postanowił go uderzyć. Nie broniłabym Will'a za nic, ale nie chciałam by on wtedy mu oddał.
-No jak to, "czego"?-zapytał z ironią.-Ciebie.-dodał i zbliżył się, by mnie pocałować. Ja sama odskoczyłam, a James zareagował błyskawicznie. W ciągu sekundy znalazł się przede mną, osłaniając mnie piersią i jednocześnie odpychając mojego ex do tyłu.-No proszę, proszę! Bohater się znalazł! Wiesz co, radzę ci zmienić pracę,bo ta pani nie potrzebuje ochroniarza.
-Serio? Jesteś w błędzie. Skoro ty tu jesteś, to ochroniarz jest całkowicie na miejscu.-odpowiedział mu.

Will

Co on sobie w ogóle myślał?! Sądzi, że skoro Tori zerwała ze mną to on może ją sobie zabrać? Po moim trupie! Może i wtedy go przeciąłem tym nożem. I co z tego? Co za różnica? Jak widać nic mu nie jest...niestety.

James

Zapowiadał się piękny dzień...a ty BUM! I pięknego dnia nastał koniec. Co prawda jest wcześnie, ale jeśli ten idiota pojawił się teraz, a potem zniknie, nie zmieni tego, że Tori będzie miała humor zepsuty na cały dzień. A jeśli on sądzi, że jego przyjście spowoduje, że Tori wróci do niego, to jest w błędzie. Jeśli sama by chciała, proszę bardzo. Nie zatrzymywałbym jej, ale uświadomił jak to się może skończyć, ale po tym co zaszło....nie trzeba być geniuszem by domyślić się, że między nimi wszystko skończone.
-Słuchaj uważnie bo nie mam zamiaru się powtarzać po raz setny.-powiedziała wychodząc przede mnie.-Nie wrócę do ciebie i nigdy, powtarzam nigdy już nie będziemy razem! Na prawdę nie dociera?-zapytała poirytowana. Nie dziwię jej się.
-Tak? A to niby dlaczego? Podaj jeden sensowny powód, to sobie pójdę.
Kiedy to powiedział miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak nie pasowało to do sytuacji. Dziwiło mnie tylko, że chłopcy jeszcze nie wstali. Kłótnia Tori i Will'a powinna ich obudzić.
-Jeden?-spytała z ironią w głosie.-Serio jeden? Wiesz będę dla ciebie hojniejsza i podam ci ich więcej. Po pierwsze nie układało nam się. Jeszcze jak byliśmy razem nie zwracałeś na mnie uwagi, a ja nie potrafiłam ci tego powiedzieć bo bałam się. Bałam się wyznać ci prawdę! Czy dla ciebie normą jest to, że dziewczyna boi się swojego chłopaka? Bo jak dla mnie to jest chore, tak jak ten nasz związek! Po drugie,zdradziłeś mnie z moją przyjaciółką i okłamałeś! Powiedziałeś, że mnie kochasz i chcesz ze mną być a kiedy, szłam do pracy to lizałeś się z moją najlepszą przyjaciółką! Samo to powinno ci wystarczyć, ale nie!Musiałeś wpierdolić się do mojego życia jeszcze bardziej i przyjechać za mną! Po trzecie, zjawiasz się jak gdyby nigdy nic i od razu "Hej skarbie, daj buzi!"....Sama twoja inteligencja, która kazała ci tu przyjechać cię przekreśla. Po czwarte, czy sądzisz, że "chłopak idealny" jakim sądzisz, że jesteś, nawiasem mówiąc nie wiem w jakim świecie, wykręca rękę swojej ukochanej, lub raczej "byłej" ukochanej?! Po piąte, czy ty do jasnej cholery na prawdę sądzisz, że po tym co zrobiłeś James'owi jeszcze z tobą kiedykolwiek będę?! Jeśli tak to masz nieźle popaprane w tym swoich idealnym świecie, ale zapamiętaj jedno. Ja do niego nie należę! Więc pakuj swoje rzeczy i wracaj do Canady beze mnie! Zrozumiano? A teraz won! Nie mam zamiaru z tobą więcej dyskutować! A ty nie masz tu już czego szukać! Skoro tak cię ciągnęło do Mili, to se do niej pojedź i jej się wyżal jaka to ja jestem zła, okrutna i, że ci nie wybaczyłam! Może ona będzie bardziej naiwna i ci uwierzy w te ckliwe historyjki, nie tak jak ja! Jesteś dupkiem i współczuję twojej następnej dziewczynie! U mnie jesteś skończony na zawsze!-miałem wrażenie, że gdy mu to powiedziała, poczuła się lepiej. Tak jakby uwolniła ogromny ciężar. Tak jakby od zawsze czekała by móc mu to powiedzieć. Jakkolwiek to zabrzmi, byłem z niej wtedy dumny.
-Rozumiem...-nie dokończył bo mu przerwano.
-Na prawdę? Na prawdę rozumiesz?!-spytała z sarkazmem.
-Tak,ale powiedz mi jedno.-był dziwnie spokojny.-Skoro mnie nie będzie,to niby kto będzie twoim chłopakiem? Kto będzie dla ciebie taki dobry jak ja?!-spytał znów podnosząc głos. A myślałem, że wreszcie coś do niego dotarło...myliłem się, ale byłem ciekaw odpowiedzi ze strony Tori.
-O matko...a już myślałam, że zrozumiałeś...po za tym mam nadzieję, że nie spotkam więcej żadnego chłopaka tak "świetnego" jak ty. Słuchaj, mam chłopaka. Chłopaka, który jest stokrotnie lepszy od ciebie. Znam go nie długo, a dogaduję się z nim lepiej niż z tobą przez cały nasz popaprany związek. Od początku...gdy go spotkałam ja...-w tym momencie zawahała się.-zakochałam się...nie wiedziałam jak ma na imię,ale go pokochałam, nie wiedziałam czy ma dziewczynę...-kiedy to mówiła, uśmiechała się sama do siebie.- Czy jest miły czy nie, a mimo to, zakochałam się w nim.Tak, wiem. Bez sensu.-odwróciła się do mnie.- Ale poczułam jakbyśmy znali się od dawna. Nie wiedziałam, ale czułam, że jest miły, kochany i opiekuńczy. Nie wiem jak. Może przeczucie, może nadzieja...okazało, że się nie pomyliłam. Teraz mam chłopaka z, którym mam nadzieję będę dogadywała się o wiele lepiej niż z tobą.-znów stanęła twarzą do niego.- Nie wierzyłam w coś takiego jak "Miłość od pierwszego wejrzenia." Sądziłam, że to głupie, dziecinne i niemożliwe. Kiedy spotkałam ciebie własnie pomyślałam "Miłość od pierwszego wejrzenia". Jak widać nie miałam racji. Pomyliłam się wiele razy co do "zakochania". Jednak nie zraziłam na dobre. Jak widać, dobrze. Nie poddałam się. Dalej szukałam, i widać gdzie teraz jestem. Można powiedzieć, że teraz znów wierzę w "Miłość od pierwszego wejrzenia." - gdy to mówiła...poczułem...ciepło. Po prostu ciepło, wypełniające mnie od środka. Byłem szczęśliwy. Cieszyłem się, że dzięki mnie znowu wierzy. Jak nigdy nie wierzyłem w takie coś, ale teraz chyba zmienię zdanie. Nie mam zamiaru jej skrzywdzić. Wręcz przeciwnie. Mam zamiar ją bronić przed tymi, którzy będą chcieli to zrobić. Więc, kiedy powiedziała, że mnie kocha. Tylko to się wtedy liczyło.- Ale ciebie w niej nie ma!-dodała.

Tori

Nie żałuję tego co powiedziałam. Byłam szczera. Teraz przynajmniej James wie co o nim sądzę. Mam nadzieję, że między nami ułoży się lepiej niż mi z Will'em kiedyś.
-Jasne?! Coś jeszcze,czy zrobisz mi tę przyjemność i już sobie pójdziesz?!-spytałam powoli tracąc cierpliwość....CO JA GADAM?! Cierpliwość straciłam na lobby przedwczoraj.
-Wszystko, ale nie obiecuję, że dam ci spokój. Teraz mogę pójść, ale mogę równie dobrze wrócić jutro, pojutrze, za tydzień lub nawet za rok.
-I co ci to niby da?? Nękanie można na policje zgłosić, więc ciesz się, że masz tak wspaniałomyślną byłą dziewczynę, która nie zgłosiła cię o molestowanie! I jak sobie to wyobrażasz?! Będziesz przyjeżdżał, zawracał mi dupę, wywoływał bójki, kłócił się ze mną i wracał do nory?!
-No czemu nie. Dobry pomysł, może w końcu Cię przekonam.
-Czy ty naprawdę nie rozumiesz?! Nie przekonasz mnie za żadne skarby! I nigdy za nic do ciebie nie wrócę! A teraz wynoś się z tond!
Miałam go dość! Sądziłam, że może coś do niego dotarło, ale jak zwykle. To tak jakbym gadała do osła! Wsumie...nie ma wielkiej różnicy...
-A kto mnie zmusi?-kpił sobie.
-Ja.-odpowiedział James wychodząc mu naprzeciw.-Jeśli sam nie wyjdziesz, to ci pomogę.
Cieszyłam się, że go mam. Wreszcie miałam kogoś, kto mimo wszystko staje po mojej stronie i może mnie obronić.
-No dobra. Wychodzę. Nie dam ci tej satysfakcji.-Will, odpuścił. Aż byłam w szoku.
-Do nie zobaczenia.-odpowiedział mu Maslow, jednocześnie zamykając mu drzwi przed nosem. Dopiero wtedy zorientowałam się, że cały czas kłóciliśmy się stojąc w progu przy otwartych drzwiach.
-James, ja...dziękuję ci.-powiedziałam. Byłam mu wdzięczna za tą postawę. Nie musiał tego robić, a stanął po mojej stronie i pomógł mi wtedy gdy go potrzebowałam.
-Nie masz za co.-usłyszałam odpowiedź. Posłał mi uśmiech i wrócił do kuchni.
-Zaczekaj!-zawołałam za nim. Nawet nie wiem, dlaczego wołałam. Przecież byliśmy w jednym pomieszczeniu.- Ja naprawdę, dziękuję. -James zatrzymał się. Popatrzył na mnie, a ja podeszłam do niego i pocałowałam w usta.
-Ja też.-oznajmił kiedy odkleiliśmy się od siebie. Przytulił mnie. Zastygliśmy tak na jakieś pięć minut.

28 października 2013

Rozdział 6-Szczere wyznanie

Tori

Nie miałam pojęcia co mu się stało, nie wiedziałam przez kogo. Ale wiedziałam, że mi na nim zależy. Gdy zobaczyłam tę ranę,tę krew...musiałam dusić w sobie łzy.
-Kto ci to zrobił?-spytałam spokojnym głosem. Jednak znów nie uzyskałam odpowiedzi. Zamiast znów zadawać to pytanie i znów czekać na brak odpowiedzi postanowiłam opatrzyć mu dłoń a potem sprawdzić nos. Po przemyciu rany okazało się, że nie jest głęboka więc nie trzeba jej szyć. Posmarowałam ją tylko specjalnym żelem, który pomaga w gojeniu i zawinęłam bandażem. Został jeszcze nos. Nie był złamany, po prostu lekko obity. Namoczyłam wacik wodą i zmyłam krew z jego twarzy. Gotowe. Wtedy pozostało mi jeszcze jedno.
-Proszę cię. Jeśli ci na mnie zależy. Powiedz kto ci to zrobił!-powiedziałam lekko podnosząc głos.Miałam nadzieję, że wreszcie się odezwie. Przez chwilę jakby się zastanawiał, aż w końcu powiedział.
-Twój były...-i spuścił głowę. Byłam w szoku. Pamiętam co mówił, ale nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego!

James

Wiem. Powinienem był od razu jej to powiedzieć. Ale naprawdę nie chciałem jej tym smucić i denerwować. Tym bardziej, że wcześniej była wesoła.
Choć wiedziałem iż w końcu będę musiał jej o tym opowiedzieć jednak wolałem zrobić to później niż wcześniej. Ale widziałem u niej na twarzy przejęcie i strach.
Powiedziałem. Nie chciałem trzymać jej dłużej w niepewności.
-Co?! Jak?!-zapytała zdenerwowana.Wiedziała już kto to zrobił, więc powinna wiedzieć też jak to się stało.
-Kiedy poszłaś na próbę, ja postanowiłem się przejść. Chodziłem kółko. Po prostu nie wiedziałem co robić. Po paru godzinach chciałem wracać do hotelu, więc postanowiłem pójść przez park. Wtedy on mnie zaczepił. Podszedł do mnie i powiedział, że to on jest twoim chłopakiem a ja mam cię zostawić bo inaczej pożałuję.
-I co?! Dlatego masz przeciętą rękę?!!
-W pewnym sensie. Powiedziałem mu, że już nie jesteście razem a on nie ma prawa mówić tobie z kim chcesz być. Powiedział, że jesteś tylko jego. Odpowiedziałem mu, że jesteś nikogo i ty decydujesz z kim będziesz. Wkurzył się, zaczął mnie wyzywać a przy okazji ciebie. Nie miałem ochoty z nim dyskutować więc odwróciłem się i chciałem pójść w swoim kierunku. Krzyknął za mną, że nie jestem w stanie ci czegoś zapewnić bo takie su** jak ty są zachłanne. Wtedy straciłem cierpliwość. Podszedłem do niego i kiedy chciałem uderzyć go w twarz wyciągnął scyzoryk i przejechał mi po ręce i uderzył w nos. Oddałem mu. Uderzyłem go a on osunął się na kolana. A ja...wróciłem do Palm Woods...Przepraszam. Nie powinienem dawać mu a twarz. Ale zrozum...-powiedziałem.
Z jednej strony wiedziałem, że nawet mimo tego co mówił nie powinienem pozwolić żeby emocję wzięły górę. Ale nie mogłem też odpuścić...kiedy zaczął ją obrażać...miarka się przebrała!
-Posłuchaj.-zacząłem.-Wiem, że zerwaliście. I po tym co się stało pewnie takie pytanie wydaję się dziwne. Może bardzo dziwne, ale chciałbym wiedzieć. Czy ty jeszcze coś do niego czujesz?-spytałem. Wiedziałem, że teraz to się wydaje dziwne, ale naprawdę. Nie byłem pewien. Musiałem mieć stuprocentową pewność. Nie chciałem robić sobie nadziei jeśli potem miało by się okazać, że nic z tego.

Tori

Nie mogłam uwierzyć. Z jednej strony cieszyła mnie postawa James'a. A z drugiej było mi go tak strasznie szkoda...Gdyby mnie nie poznał to by nie miało miejsca. Chociaż jego zachowanie chyba jednak trochę świadczyło o tym, że on coś do mnie czuje...
-Co?-nie sądziłam, że stać go na tak głupie pytanie. Ale wsumie,pewnie chciał wiedzieć na czym stoi.-Oczywiście, że nie!-odpowiedziałam bez wahania.-Miałam na niego wywalone, i to dosłownie, od kiedy mnie zdradził. A teraz? Teraz kiedy ci to zrobił...Teraz nie chcę go znać. Nawet nie mogłabym mu spokojnie spojrzeć w oczy nie wyzywając go przy tym. Nie mogłabym znów zaufać i pokochać chłopaka, który zrobił ci coś takiego...-te słowa same ze mnie wypłynęły. Może i to dobrze? Powinien zrozumieć jak mi na nim strasznie zależy. Miałam tylko nadzieję, że nie odbierze tego źle i pomyśli,że się narzucam lub coś takiego. Ale jak się okazało,to nie miałam czego się bać.
-Naprawdę? Nie sądziłem, że jestem dla ciebie tak ważny, jak i ty dla mnie.-powiedział nieśmiało i uśmiechnął się.
-A widzisz. Pomyliłeś się. Więc jeśli chcesz...
-A ty chcesz?-zapytał. Rozumieliśmy się bez słów. Jedni mogą powiedzieć, że to dziwne. Przecież nie znamy się długo,i wiemy o sobie nie wiele, ale jak widać wystarczająco dużo.A ja mogę im odpowiedzieć, że to przeczucie lub przeznaczenie. Nigdy nie czułam się w towarzystwie drugiej osoby tak jak przy James'ie.
-Bardzo.-odpowiedziałam.
Miałam zamiar uśmiechnąć się, ale nie zdążyłam. Przybliżył się do mnie. Wtedy pocałowaliśmy się po raz pierwszy. Chciałam, by tamta chwila trwała wiecznie. Jednak wszystko co dobre ma swój koniec. Do apartamentu wszedł Logan a zaraz po nim Kendall i Carlos. Ja z James'em odskoczyliśmy od siebie. Wcale nie przez świadomość, że chłopcy mogą nas zobaczyć. Po prostu przez hałas, który dostał się do pomieszczenia wraz z nimi. Kiedy nas zobaczyli stanęli po czym na ich ustach pojawił się uśmiech. Najwyraźniej oni nie mieli nic przeciwko temu, by ich przyjaciel chodził z gwiazdą.
-Ja już pójdę do siebie.-powiedziałam, po czym przytuliłam mojego nowego chłopaka i ruszyłam do pokoju.-Dobranoc chłopcy.-rzuciłam.-Dobranoc James.-dodałam.
-Dobranoc.-odpowiedzieli chłopcy chórem.
-Dobranoc, Tori.-dodał James a gdy na niego spojrzałam, na naszych twarzach pojawił się uśmiech.
Nie zwlekając już weszłam do pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się i położyłam.
Byłam zadowolona z siebie. Zadowolona z tego, że potrafiłam znaleźć sobie porządnego chłopaka. I z tego, że być może będę mogła mu zaufać. Byłam szczęśliwa, jednak naprawdę zmęczona. Nic dziwnego więc, że od razu zasnęłam.

James

To niesamowite! Taka dziewczyna jak ona z takim chłopakiem jak ja. Może to jednak sen? Nie! Ale tak wtedy sądziłem. To wszystko było nierealne. A jak najbardziej prawdziwe. Kiedy Tori poszła, nie miałem już ochoty siedzieć z chłopakami. Patrzyli na mnie znacząco, a ja nie chciałem wysłuchiwać ich głupich pytań czy wniosków, więc również wróciłem do pokoju. Przebrałem się i położyłem spać. Byłem szczęśliwy, ale nawet to nie potrafiło odciągnąć mojej uwagi od ręki na, której powstała nowa rana. Za to wiedziałem, że nasze wyznania to początek czegoś co mam nadzieję, będzie trwało do końca. Zasnąłem.

 Logan

Dziewczyny były zmęczone i chciały pójść do swoich apartamentów. Więc ja z chłopakami wróciliśmy do siebie. Kiedy zobaczyliśmy jak James i Tori się całują...nie wiem jak oni, ale ja byłem zadowolony. Wyglądało na to, że tak naprawdę ona jest jedyną dziewczyną w, której James naprawdę się zakochał.

Carlos

Co prawda, byłem w lekkim szoku. Spodziewałem się tego, ale nie tak szybko. Chociaż, można było się domyślić. To jak na siebie patrzyli, jak się dogadywali. Mogli pocałować się wcześniej lub później. Według mnie lepiej, że to stało się jednak wcześniej. James jest przynajmniej pewny jej uczuć. Skoro on jest szczęśliwy, to ja też.

Kendall

Nie byłem zdziwiony. Ich uczucia..hm...można powiedzieć, że wylewały się z nich. Każdy kto ich zna chyba by to zauważył. Trzeba być debilem, by nie zauważyć czegoś tak oczywistego. Ale jestem dumny. Dumny z mojego przyjaciela. Wreszcie znalazł sobie dziewczynę, wspaniałą i taką, której jak sądzę,będzie mógł zaufać. Tori wydaje się w porządku i wątpię by się zmieniła. Jest dla niego świetną dziewczyną a on jest przy niej szczęśliwy. Tori jest pierwsza wybranką James'a w, której on naprawdę się zakochał. Jedyne co mnie w tej całej sytuacji zaniepokoiło, to ten bandaż na jego ręce. Nie byłem pewny co mu się stało, ale postanowiłem nie zawracać mu już głowy i zapytać go nazajutrz.
Kiedy wszedł do pokoju, ja z Carlos'em i Logan'em oglądnęliśmy jeszcze coś i również poszliśmy spać.

23 października 2013

Rozdział 5- Nowa rana

Tori

Obudziłam się około dziewiątej. Od razu, kiedy wstałam postanowiłam zmienić piżamę na normalne ubranie. Założyłam biały podkoszulek z narysowaną dużą czarną czaszką, czerwone rurki, czarne Vansy i dżinsową koszulę. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone. Lekki makijaż i byłam gotowa po około trzydziestu minutach. Kiedy wyszłam z pokoju, na sofie siedział Logan i Kendall oglądający wiadomości.
Sądziłam, że o tej porze będą jeszcze spać.
-Hej.-powiedziałam w ich kierunku, a gdy tylko mnie usłyszeli obrócili się.
-Hej.-powiedział uśmiechnięty blondyn.-Jak się spało w nowym pokoju?-zapytał Logan.
-Nawet nieźle. Można się przyzwyczaić.-odpowiedziałam. Nie musiałam kłamać,naprawdę byłam wypoczęta.-O której wraca Katie z mamą?-spytałam siadając obok nich.
-Wiesz co, miały dzisiaj. Ale mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że będą raczej jutro. No wiesz. Muszą wszystko pozwiedzać.-oznajmił mi Kendall.
-Aha. No spoko.-uśmiechnęłam się.
-Cześć wszystkim!-zawołał James, który własnie wyszedł z pokoju. Uśmiechnął się do mnie, po czym poszedł do kuchni.
-Hej stary.-powiedzieli równo chłopcy.
Ponieważ byli wpatrzeni w telewizor, to ja wstałam i poszłam do James'a.

James

Kiedy wyszedłem z pokoju zobaczyłem Logan'a, Kendall'a i Tori siedzących na kanapie i rozmawiających o czymś. Nie chciałem im przeszkadzać, więc przywitałem się tylko i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Jak widać, chyba już nie mieli o czym rozmawiać bo jak tylko Tori mnie zobaczyła, wstała i udała się w moim kierunku.
-Hej.-powiedziała.
-Hej, jadłaś już śniadanie?-zapytałem.
-Nie, jeszcze nie.
-No oczywiście. Bo tych dwóch panów są zbyt zajęci oglądaniem telewizji.-powiedziałem w miarę głośno by mogli mnie usłyszeć.
-Przecież dobrze wiesz, że my...no ten...eee...-Kendall nie wiedział co powiedzieć.
-Wzbogacamy naszą wiedzę!-dokończył za niego Logan i zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra, zostawmy naszych mądrali w spokoju. Na co masz ochotę?-skierowałem pytanie do Tori.
-Hmm. Płatki.-odpowiedziała z uśmiechem.-Ale wiesz, że nie mam już ośmiu lat i potrafię nasypać płatków do miski i zalać to mlekiem?
-E tam. Jak raz zrobię coś za ciebie, to chyba twoja samoocena nie spadnie?-zażartowałem.
-Nie skąd. Dziękuję.-znów się uśmiechnęła.
Zjedliśmy razem śniadanie rozmawiając przy okazji o tym wszystkim. Trochę o jej życiu, trochę o moim. O mieszkaniu w L.A...Miałem ochotę zapytać ją o Will'a, ale nie chciałem jej denerwować. To zrozumiałe, że mogła nie chcieć rozmawiać o byłym który zdradził ją z jej przyjaciółką. Nie chciałem by przeżywała to jeszcze raz...

Tori

Sądziłam, że kiedy wprowadzę się do chłopców to nie będziemy mogli znaleźć wspólnego języka. Najwyraźniej nie miałam racji. Póki co, świetnie się dogadujemy. Mam tylko nadzieję, że to pozostanie bez zmian.

<So so what?
I’m still a rock star!
I got my rock moves!
And I don’t need you.>
Mój  telefon zaczął dzwonić. To Gustavo…
-No oczywiście.-powiedziałam, kiedy spojrzałam na wyświetlacz.-Halo?
-Hej. Musimy zrobić próbę. Przebierz się w coś w czym ci będzie wygodnie tańczyć i przyjdź do Globusa.-powiedział.
-No jasne.-odpowiedziałam bez przekonania i zakończyłam rozmowę.-A myślałam, że dzisiaj odpocznę.
-Co jest?-zapytał Kendall, który na chwilę oderwał się od telewizora, a jednak nie zmieniał nadal swojego miejsca.
-Gustavo.-powiedziałam.
-Współczuję.-odpowiedział. Zrozumiał o co mi chodzi.
-Nie masz czego. Już niedługo to was też czeka.-uswiadomiłam im.
-No też wsumie racja.-powiedział Logan z delikatnym przerażeniem na twarzy.
Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Doszłam na miejsce w piętnaście minut. Wiem. Gustavo mówił,żebym wzięła ubranie na zmianę, ale podczas ostatniej próby(jeszcze przed przyjazdem chłopców) zostawiłam tam czarną bokserkę, trampki i krótkie dżinsowe spodenki. Więc miałam w co się przebrać.
Od razu poszłam do garderoby zmienić ubranie.
Kiedy byłam gotowa, przywitałam się z ekipą oraz dziewczynami i zajęliśmy się próbą.

Logan

Kiedy Tori wyszła, ja wróciłem do oglądania telewizji wraz z Kendall’em. Szedł właśnie jakiś serial.
Nagle z pokoju wyszedł Carlos.
-No! Nareszcie wstałeś!-przywitał go James.
-A no, jakoś tak wyszło.-odpowiedział.
-No to co dzisiaj w planach?-zapytał Kendall.
-Nie wiem jak wy,ale ja chyba zapoznam się z naszą nową koleżanką, Jen.-usłyszał od Carlosa.
-No proszę, proszę! James to by się pewnie z Tori chciał zapoznać.-zażartowałem.
-Ha Ha Ha,  a ty z Erin.-odpowiedział mi.
-A ja z Jo!-krzynkął Kendall i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Potem James gdzieś wyszedł. A my w trójkę poszliśmy na basen ponieważ Jen była z Tori na próbie, więc Carlos nie miał pomysłu co robić.

James

Nie miałem nic do roboty w apartamencie, więc postanowiłem się przejść. Można powiedzieć, że krążyłem w kółko. Nasza nowa współlokatorka pokazała mi wszystkie możliwe miejsca w okolicy.

Tori

Próba minęła całkiem nieźle. Szybko się uwinęliśmy. Była czternasta, kiedy zaczęliśmy się zbierać. Chciałam wracać do Palm Woods. Odpocząć. Ale Gustavo powiedział, że musimy nagrać parę piosenek i przećwiczyć te nowe,ale tym razem w studio. Zgodziłam się.
Pożegnałam wszystkich po czym razem z moim szefem i Kelly ruszyliśmy do Rock Reckords.
Nagrywanie piosenek zeszło nam do około szesnastej. Łącznie z małymi przerwami.
Sądziłam, że to koniec, ale tym razem miałam zaczekać na Griffina i porozmawiać z nim o jakiś sprawach. Nawet dokładnie nie wiedziałam o jakich. No, ale dobrze. Zostałam.
Po wszystkich sprawach wreszcie mogłam wracać. Pożegnałam się z Gustavem i Kelly, po czym poszłam do hotelu.
Gdy byłam na miejscu w apartamencie nie było nikogo. Ale kiedy przechodziłam obok recepcji zobaczyłam Logana, Carlosa, Kendalla, Jen, Erin i Jo siedzących nad basenem. Więc nie wiedziałam tylko gdzie jest James.  Siadłam na kanapie, włączyłam telewizor i odetchnęłam. Wreszcie mogłam odpocząć. Po paru minutach drzwi otworzyły się a do środka wszedł James.
Gdy go zobaczyłam momentalnie wyłączyłam telewizor i podeszłam do niego.
-Co ci się stało?!-zapytałam zszokowana.
Na bluzce miał ślady krwi, mocno uciskał swoją dłoń w jednym miejscu, z nosa leciała mu krew. Nie wierzyłam własnym oczom. Widziałam po jego twarzy, że nie chciał żebym poznała szczegóły tego jak to się stało. Jednak musiałam wiedzieć kto mu to zrobił.
-Dobra, chodź i siadaj!-nie odezwał się słowem, tylko posłusznie wykonał moje polecenie.
-Gdzie macie jakąś apteczkę?-spytałam podenerwowana.
-Tam…-odpowiedział i wskazał na szafkę pod zlewem.
Faktycznie, była tam, i to nawet dość spora apteczka. Przeszukałam ją, po czym wyciągnęłam bandaż, żel na rany, wodę utlenioną, parę wacików i nalałam do miski trochę zwykłej przegotowanej, letniej wody. Kiedyś, kiedy jeszcze nie sądziłam, że zostanę sławna, mama w nadziei, że zostanę lekarzem wysyłała mnie na praktyki do cioci. Więc wiedziałam co robić w takiej sytuacji.
-Możesz mi najpierw powiedzieć jak to się stało?!
-Nie ważne. Naprawdę nie musisz.-powiedział i skierował wzrok narzeczy które wyciągnęłam.
-Muszę!-lekko krzyknęłam. Martwiłam się o niego.-Pokaż mi ta rękę.-powiedziałam i sama delikatnie ją uniosłam. Na prawej dłoni miał nacięcie w kształcie rogala. Wyglądało to zupełnie tak, jakby ktoś przeciął go nożem. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Musiałam z niego wyciągnąć kto mu to zrobił!

______________________________________________________
_____________________________
__________
Mam nadzieję, że póki co sie podoba ;D

21 października 2013

Rozdział 4- Przeprowadzka

James

Nie wiedziałem co wtedy zrobić. Może dlatego go uderzyłem? Nie wiem.Po prostu chciałem ją obronić. Nie wybaczyłbym sobie gdyby na moich oczach coś jej się stało. Na początku bałem się reakcji Tori. Wiedziałem, że zerwali, ale mimo wszystko jednak byli razem. Więc nie ukrywam, ucieszyłem się kiedy ona mnie przytuliła. Była mi wdzięczna. To wystarczy. Gdy wróciłem po wszystkim wraz z chłopakami do pokoju, zastaliśmy mamę Kendall'a i Katie. Siedziały na kanapie i oglądały program w telewizji.
Byliśmy pod wrażeniem. Nasz apartament był wspaniały. Z lewej kuchnia, i łazienka a z prawej strony żółta zjeżdżalnia, pod którą są wejścia do trzech pokoi. Mojego i chłopaków, pani Knight i Katie. Co prawda nie mam tak swojego pokoju, ale może być.Przyjaciele, jakby rodzina. Siostra Kendall'a ma za to dość duży pokój a w nim jest jedno puste łózko. Najwyraźniej pokój dwuosobowy.

Logan

Ten nasz apartament nie jest taki zły. Nawet więcej. Jest super. Naprawdę jestem pod wrażeniem.

Carlos

Nieźle tu jest. Co prawda mieszkanie z chłopakami w jednym pokoju nie jest moim szczytem marzeń, ale wsumie. Jesteśmy przyjaciółmi. Jakoś to zniosę.
-I jak chłopcy?Poznaliście już kogoś?-zapytała nas mama Kendall'a
-Tak, i to nawet sporo osób...-powiedział jakby niezbyt ucieszony z tego.
Nie dziwiłem mu się. Wolałbym nie poznać tych wszystkich ludzi, których poznałem dziś. Chodzi mi oczywiście o byłego chłopaka Tori. Reszta naszych nowo poznanych znajomych jest wspaniała. Zwłaszcza Erin. Mam tylko nadzieję, że nie jest w związku.
-Katie, mam dla ciebie wiadomość, która na pewno ci się spodoba.-zaczął James.-Jesteś fanką Justice, prawda?
-Jakbyś nie wiedział. Ona jest świetna.-usłyszał odpowiedź z jej strony.
-A czy wiesz gdzie ona mieszka?-pytał dalej.
-Nie, niestety. Przez psychicznych "fanów" zmieniła adres i nikomu go nie podaje.
-No to cię zaskoczę,bo ona mieszka dosłownie nad nami!-gdy to powiedział oczy dwunastolatki zapaliły się jak świeczki.
-Naprawdę? Nie kłamiesz? Serio tu mieszka?-zadawała pytanie za pytaniem.
-Mówię prawdę. Dzisiaj nawet ją poznaliśmy i wsumie nasze relacje można nazwać "początkiem przyjaźni".
-Poznaliście ją?A poznalibyście nas ze sobą?-spytała
-Pewnie, ale lepiej nie jutro. Dzisiejszy dzień był dla niej trudny. Ale jeśli humor jej się poprawi to jutro ją poznasz.
-Dziękuję wam!-wykrzyknęła, po czym przytuliła nas i udała się do swojego pokoju.
-Dobranoc.-zwrócił się Kendall do swojej mamy
-Dobranoc pani Knight.-a zaraz po nim my.
-Śpijcie dobrze chłopcy.-usłyszeliśmy po czym weszliśmy do naszego pokoju.
Byliśmy zmęczeni po tym wszystkim więc od razu położyliśmy się do łóżek.

Tori

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Z jednej strony nie wierzyłam, że Will im lub mi coś zrobi. Ale z drugiej, naprawdę był wtedy zdenerwowany. Sama już nie wiedziałam co mam myśleć.Kiedy wstałam rano założyłam na siebie czerwone rurki, czarną bokserkę, i czarne lity. Jadłam płatki z mlekiem, kiedy zadzwonił telefon. To Bitters.
Poinformował mnie, że listonosz przyniósł listy, i dwa z nich są do mnie.
Poprosił żebym zeszła do recepcji je odebrać. Nie miałam nic do roboty, więc zamknęłam drzwi na klucz i poszłam w kierunku schodów. Z jakiegoś powodu jednak przez cały czas nie mogłam zapomnieć o tym co powiedział Will...
-Dzień dobry moja gwiazdo!-przywitał mnie szef hotelu.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam z uśmiechem. Starałam się zapomnieć o wczorajszym zajściu.-Podobno jest coś dla mnie?
-Tak, zgadza się.-i wręczył mi dwie koperty.
-Dzięki.-odpowiedziałam, ale zamiast wracać na górę, siadłam przy stole na lobby.
Jeden list był od mężczyzny u którego załatwialiśmy sprawy związane, ze światłami, ponieważ ostatnio nie działały dobrze. Napisał, że zajmie się wszystkim dzisiaj.
Drugi był od koleżanki,która przeprowadziła się do Polski. W bloku obok niej mieszka moja mama wraz z ciocią. Zamieszkały tam kiedy ja zdecydowałam się zamieszkać w Palm Woods. Na początku jeździłam do nich wsumie co dwa miesiące, ale kiedy moja kariera nabierała obrotów, to to był cud jeśli mogłam u nich zostać na całe wakacje. Mam tam koleżanki,kolegów więc gdyby moja kariera nie wypaliła mogłabym spokojnie tam zamieszkać. "List poczytam później."pomyślałam. W tym momencie z windy wyszedł James. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się, i do mnie podszedł.
-Hej. Jak tam?-zapytał.-Jak się czujesz?
-Hej, nawet dobrze. Ale nie mogę przestać o tym myśleć...-odpowiedziałam.
-Nie martw się. Będzie dobrze.-powiedział i się uśmiechnął-A masz na dzisiaj jakieś plany?
-Wiesz co...Gustavo jeszcze do mnie nie dzwonił, a w Globusie naprawiają światło więc, chyba nie.
-To może pokazałabyś mi okolicę,gdzie co jest?-zaproponował
-Jasne, czemu nie? Chodźmy.-oznajmiłam,złapaliśmy się za ręce i udaliśmy się najpierw do parku.
Dobre cztery godziny zajęło mi oprowadzenie go i pokazanie mu wszystkich miejsc znajdujących się w pobliżu. Jednakże nie miałam na co narzekać. Świetnie bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Czułam, że przy nim mogę być sobą, że nie muszę nikogo udawać. I podobało mi się to, iż mimo tego, że wie kim  jestem. To nie zachowuje się jakbym naprawdę była sławna, tylko jakbym była jego normalną przyjaciółką.


James

Naprawdę świetnie się z nią wtedy bawiłem. Rozumie mnie, ma poczucie humoru, jest słodka...być może wreszcie spotkałem tą jedyną. Jej zalety dorównują jej urodzie.
Ale wszystko kiedyś ma swój koniec. Niestety. Kiedy wróciliśmy do Palm Woods była czternasta. Kiedy przeszliśmy przez główne drzwi, zastaliśmy Gustavo i Griffina (szef Gustava).
-Hej Tori. Mała przeprowadzka!-oznajmił jej producent muzyczny.
-Dokąd?-spytała nie ukrywając zdziwienia.
-Do chłopców!
-Przepraszam. Gdzie??
-Skoro i ty i Big Time Rush promujecie się u jednego producenta, a w dodatku mieszkacie w tym samym hotelu, to dobrze będzie jeśli zamieszkacie razem. Będziecie mogli spędzać ze sobą więcej czasu.-oznajmił Griffin.
-Ale, przecież chłopcy i mama Kendall'a muszą się na to zgodzić.-powiedziała
-Logan, Carlos, Kendall, Katie i pani Knight już wyrazili zgodę. A ty James chyba nie masz nic przeciwko?-zwrócił się do mnie.
-Eeee...nie ja...skąd!
Podobał mi się pomysł by Tori zamieszkała z nami.
-No i widzisz? W tym momencie twoje rzeczy są już w twym nowym pokoju.-uświadomił ją Gustavo.
-No dobrze, zgadzam się.
-Więc to na razie tyle.-odpowiedzieli po czym wyszli z Palm Woods.
Razem z nową współlokatorką poszliśmy do naszego apartamentu.

Logan

Razem z chłopakami pomagaliśmy przenosić rzeczy Tori. Miała zamieszkać w pokoju razem z Katie, która z mamą pojechała do miasta by znów pozwiedzać. Wyruszyły niedawno, więc obie wiedziały, o nowym lokatorze i nie miały nic przeciwko. Jednak tylko my i pani Knight wiedzieliśmy z kim będziemy mieszkać. Siostra Kendall'a wiedziała tylko, że jej nowa koleżanka z pokoju będzie dziewczyną i nie będzie z nią żadnych problemów. A, że jest jej ulubioną piosenkarką...tego nie powiedzieliśmy jej. To miała być niespodzianka, którą odkryje następnego dnia ponieważ razem z mamą mają przenocować w motelu, bo jutro chcą dokończyć zwiedzanie.

Kendall

Nawet mi się podoba ten pomysł Griffina. Dobrze się z nią dogadujemy, więc nie powinno być większych problemów.
-Hej,chłopcy!-zawołała Tori kiedy weszła razem z James'em do środka.
-Hejj!-krzyknęliśmy z Carlosem i Loganem jednocześnie.
-Pewnie wiecie, że będziemy razem mieszkać. Nie wiem czy wam się to podoba, ale to nie był mój pomysł.-powiedziała
-Wiemy, nie ma sprawy. Nawet się cieszymy, ze zamieszkasz z nami.-oznajmił jej Carlos.

Tori

Nie byłam do tego przekonana. Według mnie to dziwne wprowadzać się do kogoś po niecałych dwóch dniach znajomości. Ale skoro chłopcy nie mają nic przeciwko. Bałam się, że będzie inaczej. Póki co jest dobrze.
-Wiecie, wybaczcie, ale moglibyście pokazać mi mój pokój? Chciałabym się rozpakować.-zaproponowałam
-Jasne.-oznajmił Carlos.-Będziesz dzieliła ten pokój z Katie, siostrą Kendall'a. Jest w porządku więc na pewno się dogadacie.
-A ona nie miała nic przeciw?
-Nie, ale nie wie kim będzie jej współlokatorka. Wie tylko, że jesteś dziewczyną.-powiedział Logan
-Nie mówiliście jej?-spytałam
-Nie. Jest twoja wielką fanką a my chcieliśmy ją zaskoczyć. Poznacie się jutro kiedy wróci razem z mamą Kendall'a.
-Dobrze.
Chłopcy pokazali mi mój nowy pokój. Był duży. Z lewej strony od wejścia stały dwa, dosyć szerokie łóżka. Jedno pod oknem. To na nim spała Katie. Wszystkie półki były zapełnione zdjęciami w ramkach, figurkami i wieloma innymi rzeczami. Na ścianie naprzeciw łóżek jakby pomiędzy nimi wisiała ogromna plazma. Z jej prawej strony była jedna duża szafa, tak jak i z lewej. Były też komody i dwa biurka. Oraz mini sofa i pufy. Było także wejście do łazienki. Na środku leżały kartony z moimi rzeczami.
-Jeśli pozwolicie teraz bym się rozpakowała, a potem chyba się położę.-zaproponowałam.
-Jasne, ale jeśli będziesz czegoś potrzebować to czuj się jak u siebie, a w razie wypadku pytaj śmiało. Nasz pokój jest dosłownie obok.-powiedział James.
-Okey. Dziękuję wam.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co.-odpowiedzieli w czwórkę, po czym wyszli z pokoju.
Rozpakowywanie się zajęło mi parę godzin. Kiedy skończyłam postanowiłam wziąć prysznic. Była dwudziesta. Wcześnie, ale byłam wykończona. Położyłam się.
"Może ta przeprowadzka to dobry pomysł."pomyślałam po czym zasnęłam. 

18 października 2013

Rozdział 3-Niespodziewany gość

Tori

Jesteśmy wreszcie na miejscu. Przez całą drogę szłam trzymając James'a za rękę. Chyba nie miał nic przeciwko. Może jeszcze coś między nami będzie? Mam taką nadzieję.
-Jest piętnasta!-zawołał Gustavo wchodząc na scenę.-Jak dobrze pójdzie wyrobimy się do osiemnastej.Do roboty!-zakrzyknął po czym poszedł sprawdzić stroje, do występu.
"Globus" z zewnątrz wygląda jak wielka kula, w środku wsumie też. Naprzeciwko wejścia jest wielka scena, na której mam wystąpić. Wszystkich wejść jest cztery. Jedno główne, dwa boczne i ostatnie znajdujące się całkowicie z tyłu, które prowadzi za kulisy.
-Eeeee...wie ktoś może gdzie są Erin i Jen?-spytała Jo, faktycznie ich nie było.
-Nie mam pojęcia, dzwoniłem do nich i mówiły, że będą za dziesięć minut.-oznajmił Gustavo, wychylający głowę z mojej garderoby.
-Czy może mówicie o nas?-zapytała Jen, która stała obok Erin. Właśnie weszły.
-O wilkach mowa!-zawołała Jo, i wszyscy się uśmiechnęli.
-Dziewczyny przedstawiam wam James'a, Carlos'a, Logan'a i Kendall'a.-powiedziałam po czym oni podali sobie dłonie.-No to co? Zacznijmy może bo nie chcę siedzieć tutaj do dziesiątej.
-Okey, zaczynajmy.-dodała Jen
Chłopcy zajęli miejsca na widowni, a ja z przyjaciółkami weszłyśmy na scenę
i przywitaliśmy resztę ekipy. Paru tancerzy i chłopaków z kapeli.
Świetnie się dogadywaliśmy, choć nie łączyła nas większa przyjaźń.

James

Bylem bardzo ciekawy jak wygląda taka próba. Szczerze nigdy nie widziałem, żadnego koncertu Tori. Wiedziałem, że jest piosenkarką i znałem jej piosenki oraz głos, ale nie widziałem jej zachowania na scenie.
-No dobra moja kochana.Od czego zaczynamy?-zwrócił się do niej perkusista.
-Może tak od "Freak the Freak Out" a  potem "Beggin' On Your Kness".Dalej zobaczymy.-odpowiedziała
-Okey chłopcy, "Freak the Freak Out"!
Na początku , nie powiem,byłem pod wrażeniem. I to wielkim. Ona ma świetny głos.
 A kiedy zaczęła tańczyć do tej piosenki...zaniemówiłem.
Jej ruchy, wyczucie rytmu..."Jest doskonała" pomyślałem.

Tori
Kiedy śpiewałam, zwracałam głównie uwagę na reakcję James'a.
Chyba mu się podobało, bo nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Gdy piosenka się skończyła, od razu przeszliśmy do następnej żeby nie tracić czasu. W ten sposób zrobiliśmy jeszcze ich pięć, ale ludzie jak to ludzie, męczą się. Tancerze mieli ochotę odpocząć, więc zarządziłam przerwę. Po dziesięciu minutowym odpoczynku, pora na powrót do pracy. Wróciłam na scenę i zaczęliśmy ćwiczyć kolejny utwór, jednak stało się coś czego nikt się nie spodziewał.
-Hej,skarbie!-krzyknął chłopak, który właśnie wszedł do środka,nie mogłam uwierzyć. To Will, mój były...rozstaliśmy się rok temu. Co on tu robi? Zeszłam ze sceny, by stanąć przed nim i zapytać;
-Czego chcesz?
-No jak to czego?-uśmiechnął się-To już nie można odwiedzić swojej dziewczyny?
Kiedy to powiedział zbliżył się do mnie by mnie pocałować. Odepchnęłam go.

James

Na początku sądziłem, że będziemy razem. Potem, że nic z tego nie będzie, potem znów, że będziemy razem. Ale teraz? Teraz sam nie wiem. Kiedy ten chłopak tu przyszedł pomyślałem "On nie może mi jej odebrać."chociaż tak naprawdę to jego zna o wiele dłużej niż mnie. Przynajmniej wszystko na to wskazuje.
-Tak, o ile się ją ma. A ty nie pamiętasz co ci powiedziałam ostatnim razem gdy się widzieliśmy?-zapytała go Tori
-Wiesz, jakoś nie.-odpowiedział kompletnie w nią wpatrzony.
-Pozwól, przypomnę ci. Powiedziałam, że nie chce cię więcej znać, i żebyś wynosił się z mojego życia bo inaczej pożałujesz!-odpowiedziała mu nie ukrywając złości.
Może ona na serio go nie kocha, tylko on tego nie rozumie?
Możliwe, że nie wszystko stracone.
Mam nadzieję.

Tori

-Ale mi naprawdę na tobie zależy. Tak jak wcześniej.-powiedział mój były chłopak sądząc,że to na mnie jakoś zadziała. Mylił się.
-Tak bardzo jak wtedy kiedy zdradzałeś mnie z moja przyjaciółka, lub raczej byłą przyjaciółką?
Zgadza się.
Rok temu wyjechałam na dwa miesiące do Canady na koncert. Tam trwały przygotowania, próby itp. Do towarzystwa pojechała ze mną przyjaciółka, Mili.
Na początku pobytu poznałam tam Will'a. Był czarujący. Mówił, że mnie kocha i chce być ze mną do końca. Byłam wtedy naprawdę w nim zakochana. A teraz nie wiem jak mogłam być aż tak naiwna? Zdradził mnie z MIli. Nie dowiedziałabym się o tym, gdyby Gustavo nie wysłał mnie do miasta po umowę. Gdy ich zobaczyłam, całowali się. Nerwy mi puściły, zawiódł mnie. Ja mu ufałam, a on...zranił mnie. Zerwałam z nim.
Nie chciałam go znać. Dalej nie chcę. Ale nie rozumiem, po co on tu przyjechał?
Czy bierze mnie za tak naiwną? Sądzi, że mu uwierzę, przebaczę i znów będziemy razem? NIE!
Zresztą nawet gdyby był teraz ze mną szczery, i tak nic by z tego nie było.
Teraz kocham kogoś innego. O ile miłością można nazwać znajomość która trwa
od niecałych pięciu godzin. Wiem jak James mógł się poczuć kiedy zobaczył Will'a.
Na prawdę zależy mi na nim, i wydaje mi się, że on do mnie tez coś czuje.
Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiał.
-Nie,uwierz mi, nie kłamię.-powiedział.
-Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Najpierw mnie zdradziłeś a teraz od tak przyjeżdżasz, zawracasz mi głowę i sądzisz, że o wszystkim zapomnę a my znów będziemy  "szczęśliwą" parką która udaje miłość? W takim razie masz bujną wyobraźnię, a teraz możesz już wracać tam skąd przyszedłeś,bo o ile widzisz, przerwałeś nam próbę.-oznajmiłam mu, po czym wróciłam na scenę.
-Dobra chłopaki, koniec przedstawienia! Wracamy do pracy, dajecie.-powiedziałam do mojego zespołu i wróciliśmy do próby.
Mój były wciąż tam stał i  chyba 
czekał aż zmienię zdanie. Powodzenia.
Nie miałam zamiaru do niego wracać.

Gdy próba dobiegła końca, zeszłam ze sceny i wraz z moimi nowymi przyjaciółmi i starymi przyjaciółkami wróciliśmy do hotelu. Przez cały czas szłam obok James'a. Miałam nadzieję, że nie było mu przykro po tym co wydarzyło się w Globusie.
Will szedł za nami od momentu wyjścia. Nawet nie zwracałam na niego uwagi.
Po prostu, miałam go gdzieś.

James

Najpierw było mi przykro, ponieważ wiedziałem, że oni mogą się pogodzić.
Wtedy straciłbym ją na zawsze. Ale kiedy go spławiła, po prostu się ucieszyłem.
Mimo jego błagań ona wciąż była nieugięta. Jednak w pewnym sensie było mi jej szkoda. Kochała go a on ją zdradził, nie zazdroszczę.
Ale mam nadzieję, że będę miał szanse by udowodnić jej, że ja bym nigdy tak nie postąpił.

Tori

-Zaczekaj!-powiedział Will, jednocześnie łapiąc mnie od tyłu za rękę i przyciągając w swoją stronę. Wszyscy moi znajomi stanęli i nas obserwowali. Widziałam po twarzy James'a, że ta sytuacja nie podoba mu się i najchętniej by mnie od niego zabrał.
Na prawdę było mi go szkoda.
-Na co? Nie zrozumiałeś tego co powiedziałam? Nie chcę cię znać! Nie rozumiesz?-zadawałam mu pytanie za pytaniem, nie odpowiedział. Wyszarpnęłam mu się, po czym ruszyłam w stronę mojej paczki.
Znów to zrobił. Złapał za nadgarstek i przyciągnął.
-Rozumiem, ale ty też zrozum. Nie mogę puścić cie wolno bo mi na tobie zależy.-wyszeptał mi do ucha, przestraszyłam się wtedy.
-No to masz problem, bo ja z tobą nigdzie nie pójdę.-powiedziałam na głos.
Wtedy on ścisnął mnie bardziej i wykręcił moją rękę, co sprawiło, że wydałam z siebie cichy pisk.
-Jesteś moją dziewczyną, nieważne czy tego chcesz czy nie!-krzyknął.
-Nie jestem i nie będę! Daj mi spokój popaprańcu!-rozkazałam. Nie posłuchał.
Wykręcił mi ją jeszcze bardziej.
-Nie rozumiesz? Powiedziała, że nie chce cię znać.-wtrącił James,który błyskawicznie znalazł się pomiędzy nami i złapał mojego byłego za nadgarstek.
-A to kto? Twój nowy lowelas? Masz chłopaka, nie zapominaj o tym!-po tych słowach ścisnął moją rękę, o wiele mocniej niż wcześniej.
-Dobra dość tego!-powiedział mój obrońca.-Jeśli ty jej nie puścisz to cię do tego zmuszę!-oznajmił mu.
Nasi przyjaciele stali za nami i patrzyli. Dziewczyny jakby wyrywały się w moją stronę chcąc mi pomóc, ale chłopcy trzymali je i mówili żeby się nie martwiły.
Zauważyłam jak Kendall mówi do Jo coś jakby "Nie martw się, James sobie poradzi."
Chyba naprawdę mu ufali, i wiedzieli co robi. On sam chyba też.
-Nie puszczę, więc wygląda na to, że będziesz musiał mnie zmusić!-powiedział Will, po czym zaraz puścił mój nadgarstek i osunął się na ziemię.
"Ile on musi mieć siły." Pomyślałam kiedy James uderzył go w twarz, co było przyczyną tego, że mnie puścił.
-Dziękuję ci!-powiedziałam po czym wtuliłam się w tors mojego wybawcy.
-Nie ma za co.Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić.-odpowiedział mi.
Nie wierzyłam, może wreszcie spotkałam tego jedynego? W końcu,znamy się jeden dzień a on w mojej obronie pobił chłopaka który mi groził.
Odsunęłam się od niego, wydawało się, że nie ucieszyło go to.
Ale zaraz po tym, złapałam go za rękę co spowodowało uśmiech na jego twarzy, a więc na mojej również. Wróciliśmy do naszych przyjaciół, i skierowaliśmy się w kierunku wind, by wrócić do swoich pokoi i wreszcie odpocząć.
"Za dużo emocji jak na jeden dzień"-pomyślałam, po czym wszyscy rozeszliśmy się w swoim kierunku. Jednak ciągle w uszach brzmiały mi ostatnie słowa Will'a.
-"Jeszcze tego pożałujesz."-powiedział kiedy my wsiadaliśmy do windy.
Pomyśleliśmy wtedy, że mówił tak tylko po to by jakoś nas przestraszyć, ale nic nam naprawdę nie zrobi. Pomyliliśmy się.

16 października 2013

Rozdział 2-Miłość od pierwszego wejrzenia


Tori

Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, albo raczej, nie wierzyłam. Może głupio to zabrzmi, ale jak tylko go zobaczyłam to pomyślałam, że to ten jedyny. Miałam tylko nadzieję iż nie jest taki sam jak moi byli.
-Hej.-powiedziałam nieśmiało-Ja jestem Tori.


James

Tori,brzmi znajomo.Zaraz! Czy tak nie nazywa się czasem ta piosenkarka?
 Nie, niemożliwe....chociaż...Gustavo mówił nam, że mieszkają tu różne sławy.
-Ja to Kendall, a oni to Logan i Carlos. Jamesa nie muszę przedstawiać bo sam już to zrobił.
-Miło mi was poznać!-odpowiedziała i uśmiechnęła się-Nam również!-dodałem
-Hej!- krzyknęła nagle jakaś jasnowłosa dziewczyna idąca w naszym kierunku. Chyba wpadła Kendallowi w oko, bo nie mógł oderwać od niej wzroku.


Kendall

Podeszła do nas piękna dziewczyna. Blondynka o brązowych oczach. Na początku nie mogłem wydusić z siebie słowa na widok Tori. Przyznaję, jest piękna, ale ten zachwyt był chyba spowodowany tym, że jest gwiazdą. A ta nowa? Nie wiem kim jest, za to wiem, że jest śliczna.

Jo

Potrzebowałam od Tori listy osób, które zapraszamy za kulisy koncertu. Musiałam przeliczyć miejsca, ale ponieważ nie było jej w pokoju to zeszłam na basen z nadzieją, że tam ja znajdę. Nie pomyliłam się. Była w towarzystwie, nie powiem, całkiem przystojnych chłopaków. Choć najbardziej moją uwagę zwrócił blondyn patrzący się w moja stronę. Nie wiem czemu, ale zawsze miałam do nich słabość.
Jednak nie chciałam sobie robić nadziei.
-Hej,co tam?-zapytała mnie Tori.
-Mam do ciebie sprawę.Potrzebuję listę osób,które zapraszamy za kulisy.-oznajmiłam jej.
-Eee...jasne.-wymawiając te słowa spojrzała na brązowookiego chłopaka po którym można było dostrzec, że ona naprawdę mu się spodobała

Tori

Kiedy Jo poprosiła mnie o listę...nie chciałam, żeby mówiła na głos o koncercie. Odniosłam wrażenie, że James nie poznaje mnie jako piosenkarki. Byłam dla niego zwykłą dziewczyną a nie bogatą gwiazdką. 
Chciałam najpierw go poznać i by on poznał mnie nie wiedząc, że jestem sławna. Wiem, nieuczciwie kogoś okłamywać, ale nie chciałam by zakochał się we mnie tylko ze względu na sławę. 
-Tyle, że nie mam jej przy sobie.-powiedziałam zwracając się do Jo.- Zostawiłam ją w Rock Reckords. A tak przy okazji przedstawiam ci Jamesa, Logana, Carlosa i Kendalla.
-Cześć! Miło mi. Jestem Jo.-oznajmiła i uśmiechnęła się.

-Rock Reckords?-zapytał nas James.-Wy też pracujecie dla Gustavo?
Gdy nas o to zapytał,momentalnie zaczęłyśmy się śmiać.
-No nie do końca.-odpowiedziała moja przyjaciółka.-To jakby on, pracuje dla niej.-i w tym momencie wiedziałam, że James na pewno zorientuje się kim naprawdę jestem.
-Jak mogłem tego nie zauważyć?!-zapytał sam siebie Logan-To ty jesteś Tori Justice, ta piosenkarka!
-Tak, zgadza się. To w stu procentach ja.-odpowiedziałam bez zastanowienia
-No jasne! Ona tez jest piękna wiec to musisz być ty!-dodał Carlos, zaraz po tym zrobiłam się czerwona i nie miałam pojęcia co powiedzieć.

James

Nie wierzyłem. Poznałem prawdziwą gwiazdę, a w dodatku się w niej zakochałem. Ale przecież taka dziewczyna jak ona nie zainteresuję się takim chłopakiem jak ja.
A już myślałem, że coś z tego będzie. Chyba się pomyliłem.
-Długo tu mieszkasz?-Carlos skierował to pytanie do Tori
-To będzie jakiś rok, przyjechałam tu głównie dlatego, że słyszałam o Gustavo sporo dobrych rzeczy. Chciałam się przekonać czy to prawda i dać mu szanse.-odpowiedziała
-I jak? Naprawdę jest taki wspaniały jak wszyscy mówią?-zapytał Logan
-No, nie narzekam. Dobrze mi się z nim pracuje, jednak czasem mam wrażenie, że on zbyt poważnie do tego wszystkie podchodzi. Znaczy wiem. To jego praca, ale mógłby czasem trochę wyluzować.
-A nie byłaś może z nim dziś umówiona?-zadał kolejne pytanie, tym razem Kendall
-Tak, ale go nie było. Załatwiał sobie nowy zespolik w jakiejś Minnesocie. A tak w ogóle, skąd o tym wiesz?
-Bo kiedy przyjechaliśmy Kelly upominała go, by już nigdy nie kazał przychodzić "jej" skoro sam się nie zjawia-powiedział Carlos
-Teraz wiemy, że mówiąc"jej" miała na myśli ciebie.-oznajmił Kendall-Ale powiem ci,byliśmy w szoku. Naprawdę się tym przejął.
-Miło. Przynajmniej go to ruszyło.
-A tak w ogóle ten "zespolik" to my!
-Serio? -zapytała jakby nie dowierzając, że możemy mieć cokolwiek wspólnego z muzyką-W takim razie, chętnie was kiedyś posłucham!
-Będziesz miała okazję.W końcu mamy jednego "szefa" który co prawda nie jest twoim szefem no,ale cóż. Grunt, że to ta sama osoba.-dodał Logan
-Naprawdę? A powiem wam, że nawet jestem z tego zadowolona. Będę mieć nowych kolegów.-powiedziała i wszyscy zaczęli się śmiać.
-A ty? Od dawna tu jesteś?-zapytał Kendall, tym razem Jo
-Od roku, tak jak Tori. Przyjaźnimy się.-na ustach obu dziewczyn pojawił się uśmiech.
Moi przyjaciele świetnie się z nimi dogadywali. Ja siedziałem i słuchałem.  Nie miałem ochoty 
na rozmowę. Nie od momentu kiedy zorientowałem się, że z mojej wielkiej miłości nic nie wyjdzie. Szkoda. Naprawdę, sądziłem, że wreszcie spotkałem tą jedyną.

Tori

Świetnie się z nimi rozmawia. Wygląda na to, że poznałam nowych przyjaciół, a Jo być może nowego chłopaka. O ile Kendall nie ma dziewczyny. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że przypadli sobie do gustu. Nie rozumiem tylko Jamesa.
Najpierw był taki słodki, uroczy a oczy aż mu się świeciły kiedy na mnie patrzył, a teraz? Oklapł, nic nie mówi...może pomyślał sobie, że skoro jestem sławna to muszę być rozpieszczona, albo, że nie będziemy potrafili się dogadać. Nie wiem. Może po prostu mu przeszło? Za to mi nie, on dalej bardzo mi się podoba i chyba nie przestanie...
-Ja was wszędzie szukam, a wy tu odpoczywacie,no świetnie.-powiedział Gustavo, który pojawił się znikąd.-Widzę, że się już poznaliście! Super,czyli to mamy z głowy. Tori bardzo cię przepraszam, ale zapomniałem o próbie. Na prawdę mi przykro i obiecuję, od teraz będę pamiętał o wszystkich próbach, czy spotkaniach. -zarzekał się
-Przeprosiny przyjęte.-powiedziałam i obydwoje uśmiechnęliśmy się. Nie byłam na niego zła.
-Ale mimo to, musimy przećwiczyć nową piosenkę i resztę, bo za dwa tygodnie masz koncert. Czy możemy to zrobić teraz? Wiem, miałaś mieć wolne kiedy mnie nie było, ale to jest naprawdę ważne.
-Wiem, możemy.-zgodziłam się. Nie miałam siły, ale wiedziałam, że koncert jest ważny.-Zadzwonisz po Jen i Erin żeby przyszły do Globusa?(specjalne miejsce w którym miał się odbyć koncert)
-Tak, już dzwonie. A wy pieski idziecie z nami! Może nauczycie się czegoś od profesjonalistki.-powiedział do chłopców

James

Nie miałem ochoty nigdzie z nimi iść. Nie chciałem. Patrzyłem jak idą w kierunku wyjścia, nagle Tori stanęła, odwróciła się po czym podeszła do mnie.
 
-James, idziesz?-na jej twarzy pojawił się uśmiech i wyciągnęła do mnie rękę.Bez wahania chwyciłem ją. Może jeszcze nie wszystko stracone? Pomyślałem  i ruszyliśmy za reszta.

15 października 2013

Rozdział 1- Nowe marzenia

Tori

Wstałam dziś o 8;00...niestety. Gustavo prosił, żebym przyszła wcześniej bo musimy przećwiczyć nową piosenkę. No trudno. Takie życie gwiazdy. Lubie je, ale czasem mam ochotę pobyć normalną, zwykłą, nie znaną nikomu dziewczyną od której nikt nic nie wymaga. Dobra! Dość tych rozmyślań, czas się ubrać! Hmm... Krótkie dżinsowe spodenki z ćwiekami, różowy podkoszulek na ramiączkach, czarne trampki, rozpuszczone włosy. Można ruszać! Nie jedząc śniadania popędziłam do Rock Reckords.
-Hej Kelly!-przywitałam się z prawą ręką Gustavo.-Gdzie nasz straszny szef?-zażartowałam
-Nie wrócił jeszcze z Minnesoty.-odpowiedziała-Ja wybrałam wcześniejszy lot a on musiał coś jeszcze załatwić i zdecydował, że poleci później.
-CO?-zdenerwowało mnie to. Specjalnie wstałam wcześnie i biegłam na łeb na szyję żeby być na czas, a jego nawet nie ma.-A nie mogłaś do mnie zadzwonić?  Nie potrzebnie wstawałam skoro jeszcze nie przyleciał.
-No wiem, zapomniałam. Przepraszam.-odpowiedziała spokojnie
-Nie no, Spoko. Wsumie nic się nie stało.-wiedziałam, że to nie jej wina. A każdemu możne się zdarzyć coś zapomnieć-Lepiej, żebym wstała o siódmej niż  w południe i nie wiedziała gdzie jestem!-powiedziałam śmiejąc się
-Haha, i widzisz? Zapomniałam dla twojego dobra!-odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy
-A więc. Mam dziś wolne?-zauważyłam
-Tak! Masz, możesz iść poszaleć.-znów obie zaśmiałyśmy się
Wyszłam z wytwórni "Światowej Muzyki" jak to Gustavo zwykł mówić.
Wróciłam do hotelu. Zjadłam śniadanie, i włączyłam TV.
Przez około trzydzieści minut oglądałam wiadomości, ale znudziło mi się słuchanie o ludzkich problemach.
Spojrzałam na zegarek, była 10;00. Postanowiłam zadzwonić do Jo.
-Może już nie śpi. -powiedziałam do telefonu wybierając jej numer. Odpowiedział mi sygnał
-Halo?-w końcu odebrała-Co cię opętało? -zapytała
-A co miało? -spytałam zdezorientowana
-Ty się jeszcze pytasz? Jak możesz budzić ludzi w środku nocy?-odpowiedziała pytaniem na moje pytanie, ale tym razem zaczęła się śmiać co spowodowało, że ja również
-Ha haha. Obudziłam cię? No co ty? Spanie? O tej porze?
-No czemu nie? Ale wstałam godzinę temu.-oznajmiła-Masz szczęście bo byłby z ciebie trup!-na te słowa obie parsknęłyśmy śmiechem
-No to jak?-spytałam po chwili-Skoro ty nie śpisz a ja  jeszcze żyje, to może pójdziemy pojeździć?
-Hmm...czemu nie! Dzwonimy po dziewczyny?
-Pewnie! Ja dam znać Jen ty Erin i spotkamy się na recepcji.
-Okey, jasne. Do zobaczenia za chwile!
-Mhmm, papa.
Gdy się rozłączyłam poszłam po deskorolkę a następnie po Jen.
Zastałam ją ubraną. Więc kiedy oznajmiłam gdzie idziemy od razu wzięła swój sprzęt i razem zeszłyśmy na lobby.
-Hej! -przywitała nas Erin
-Hej!-odpowiedziałam jej równo z Jen-Hejka Jo!-dodała po chwili
-To jak? Jedziemy? -zapytała Erin
-Pewnie!-odkrzyknęłyśmy wszystkie, i ruszyłyśmy na naszych deskach do parku.
Dziewczyny są świetne! Zawsze się dogadujemy, co nie oznacza, że wcale nie kłócimy. Ale co z tego? Nawet w najlepszej rodzinie zdarzają się kłótnie. Ważne, że godzimy się szybko i zapominamy o wszystkim. Jak siostry. Znamy się też bardzo dobrze, sekrety, kłamstwa, nie ma mowy! Nigdy się nie okłamujemy, no przynajmniej w większych sprawach. Ale drobne kłamstewka...każdemu mogą się zdarzyć
-Ej!-zawołała Jen- Nie jesteście jeszcze zmęczone?
-No wsumie, nogi bolą.-odpowiedziała Jo-Mnie też!-dodała Erin
-No dobra wy cieniasy moje kochane.-uśmiechnęłam się do nich-Wracamy do domu czy odpoczywamy na ławce?
-Może wrócimy?-zaproponowała blondynka-Która jest w ogóle godzina?
-Wpół do pierwszej.-odpowiedziałam jej, chowając jednocześnie komórkę do kieszeni
-No nieźle! Wracajmy.-powiedziała Jen
"I to by było na tyle." Pomyślałam  jednak fakt. Sporo już pojeździłyśmy, a odpocząć nie zaszkodzi. Wróciłyśmy do Palm Woods i rozeszłyśmy się do swoich pokoi.


James

Wylądowaliśmy jakieś dwadzieścia minut temu, mama Kendalla wraz z Katie poszły trochę pozwiedzać, więc to my musimy nosić ich bagaże. Nieźle nas wrobiły. Ja z chłopakami i Gustavem idziemy do tego znanego wszystkim hotelu.
Palm Woods.Podobno jest najlepszy. Mam nadzieję, oby były chociaż lustra. Próbka darmowego żelu do włosów też by nie zaszkodziła.
-O matko!-zawołał nagle Carlos, oczy wszystkich zostały skierowane na niego
-Co jest?-spytał Logan
-Czy ten wielki park...jest dla psów?!-jego pytanie zdziwiło wszystkich
-No co ty? A widzisz tu gdzieś ich....
-James!-przerwał mi Kendall
-Prezenty?-dokończyłem-No fakt!-usłyszałem odpowiedź Carlosa
-Nie jesteście smutni, że nie jest dla psów?-wtrącił się Gustavo
-Nie, niby dla czego?-zapytałem ze zdziwieniem
-Bo w takim czulibyście się najlepiej.-odpowiedział i zaczął się śmiać

Kendall

Mam dość tego naszego nowego "szefa". Zachowuje się jakbyśmy serio byli psami.
Mam wątpliwości czy przyjazd z nim do L.A. to był dobry pomysł...

Gustavo

Ehhh... z nimi nie idzie się dogadać. Przywiozłem ich tutaj, żeby pomogli mi wrócić na szczyt. Póki co, myślę, że polecę razem z nimi na samo dno.

James

-Łałłł-powiedzieliśmy z chłopakami jednocześnie, na widok hotelu.
 Był wielki. I nawet fajnie urządzony.
-No pieski! Tutaj będziecie mieszkać! Postarajcie się nie nabrudzić  a ja zadzwonię po Kelly, żeby przyszła i was zameldowała.Przy okazji podpisze waszą umowę wynajmu.-oznajmił nam Gustavo
-A sam nie potrafisz?-zakpił sobie z niego Kendall
-Potrafię, ale nie chciałbym was przez przypadek zameldować w piwnicy!
Taką usłyszał odpowiedź. Sam nie mogę jeszcze uwierzyć, że to wszystko dzieje się na prawdę.
-Nie mogę uwierzyć,że tu jesteśmy!-wyjął mi z ust Carlos
-Ja też,nie.-oznajmiłem mu- Wreszcie mam okazję stać się sławny! A wy macie tego nie zepsuć, jasne?!-spytałem ich podnosząc głos.
Nie miałem ochoty wracać do Minnesoty bo im mogło się na przykład nie chcieć wstać o siódmej rano na próbę.
-Nie martw się James.-powiedział Kendall powoli idąc w moim kierunku-Jesteśmy drużyną!- poklepał mnie po ramieniu
-Własnie! Ty marzysz o śpiewaniu,to my też!-dodał Carlos
-Właściwie to ja marzę o zostaniu lekarzem, ale spoko. Lekarz piosenkarz, to to samo.-powiedział 
Logan i zaczął się śmiać 
-Hej Gustavo! Cześć chłopcy!-zawołała Kelly która własnie przyszła, po czym od razu zwróciła się do naszego szefa-Mój kochany...-powiedziała z sarkazmem-Nie zapomniałeś może o czymś, lub raczej o kimś?
-Hmmm...Myślę, że nie.-usłyszała od niego
-Do prawdy? To ci coś powiem. Już kolejny raz musiałam odprawić ją z kwitkiem dlatego, że ciebie nie ma a prosiłeś żeby była na probie!
Nie mieliśmy pojęcia o kim Kelly mówi. Czekaliśmy tylko na reakcje Gustava.
-Ja ją prosiłem?-zapytał zdziwiony
-Tak, kazałeś jej być o ósmej w studio i mieliście ćwiczyć tę nową piosenkę.
-Faktycznie, zapomniałem. Przeproszę ją jak tylko się zobaczymy.
-Dobrze, ale pamiętaj o tym, że decyzja zależy od niej. Więc może w każdej chwili cię zwolnić!-przypomniała mu Kelly
-Masz racje.-Gustavo spoważniał, a jednocześnie zrobiło mu się jakby przykro. Byliśmy w szoku. Na prawdę musiał "ją" lubić, kimkolwiek"ona"jest.-To się więcej nie powtórzy -obiecał- A teraz proszę  czy możesz mi pomóc z tymi papierami bo zaraz zwariuje!-zapytał
-Jasne,a wy chłopcy-zwróciła się do nas-możecie iść na basen.
Nie trzeba nam powtarzać dwa razy. Rzuciliśmy bagaże i ...na basen!

Tori

Dziewczyny miały rację, krótki odpoczynek dobrze mi zrobił. Ale koniec leniuchowania...chociaż...A co tam! Nad basenem też mogę poleżeć a przy okazji się opalić.  Wzięłam ręcznik i zeszłam na dół.

James

Razem z chłopakami odpoczywaliśmy na leżakach.  Nagle podszedł do nas jakiś niski, pyzaty, rudy chłopiec.
-Hejka! Jesteście nowi?-zwrócił się do nas
-Tak! Przyjechaliśmy żeby podbić świat nasza muzyką!-odpowiedział mu Kendall
-Śpiewacie? To super! Spodoba wam się tu, musicie koniecznie wszystkich poznać!
Fajny był, nawet. Sympatyczny i w ogóle, ale racje miał.
Jeszcze przecież nikogo nie znaliśmy.

Tori

Kiedy stanęłam w drzwiach prowadzących na basen zauważyłam Tayler'a który rozmawiał z jakimiś chłopakami. Nigdy wcześniej ich nie widziałam, nawet ładni są...
No więc,trzeba iść się przywitać!
-Hej, Tori!-powiedział Tayler gdy tylko mnie dostrzegł
-Hej! Widzę, że masz nowych kolegów!
Spojrzałam na nich, na każdego po kolei. Ale ostatni z nich, myślałam,  że się rozpłynę kiedy popatrzyłam mu w oczy w on w moje.

James

Nagle podeszła do nas piękna dziewczyna, i przywitała się z Taylerem. Następnie po kolei zilustrowała każdego z nas wzrokiem, kiedy doszła do mnie. Kiedy nasze spojrzenia spotkały się...Nie znałem jej, nie wiedziałem jak ma na imię, choć jej piękna twarz zdawała się bardzo znajoma. Ale wiedziałem jedno. Zakochałem się w niej.
-Hej.-powiedziałem nieśmiało-Jestem James, a ty?-wtedy dziewczyna uśmiechnęła się..

_________________________________________________________

Hej :D mam nadzieję, że początek się podoba.
Jeśli czytasz,to proszę skomentuj!
Chciałbym wiedzieć na czym stoję ;>


bohaterowie

                       Tori Justice

  

17-latka.  Wesoła dziewczyna, która ma w sobie to coś co przyciąga każdego. Jest wierna oraz przyjacielska.Szybko znajduje przyjaciół ponieważ każdy kogo pozna od razu zaczyna ją lubić. Wychowała się w Los Angeles, i tam też mieszka. Dokładniej w hotelu w Palm Woods, wraz ze swymi przyjaciółkami, tancerkami. W hotelu mieszka bez mamy/taty. Kiedy Tori przeprowadziła się do L.A. jej mamy wyjechała do Polski. Dziewczyna dobrze wie, że może odwiedzać matkę, kiedy tylko zechce.Od dziecka jej marzeniem było zabłysnąć na scenie, z mikrofonem w ręku. Nikt jednak nie przypuszczał,że to marzenie spełni się. Dziewczyna próbowała swych sił jako lekarka. Pomagała jej w tym ciocia, która zatrudniła ją na praktyki. Teraz Tori jest jedną z dum L.A. Świetny głos, niesamowite ruchy, piękny uśmiech, lśniące włosy i ciemne brązowe oczy, o których marzy nie jeden chłopak. Jednak dziewczyna potrzebuje prawdziwego mężczyzny, a póki co trafiała na samych chłopców. Już wiele razy się sparzyła jednak wciąż nie odpuszcza. Czy w końcu odnajdzie swojego ukochanego?                                 

                  James Maslow

17-latek. Urodził się w Minnesocie, i tam tez się wychowywał. Wraz ze swymi przyjaciółmi: Kendallem, Carlosem i Loganem grał w szkolnej drużynie hokeja, który dalej jest u nich na pierwszym miejscu, do czasu...Miał wiele dziewczyn, jednak nigdy na prawdę się nie zakochał. Bardzo dba o swój wygląd. Od najmłodszych lat chciał zostać światowej sławy piosenkarzem i modelem, jednak nigdy nie miał szansy by to marzenie ziścić. Teraz wszystko się zmieniło.Dostali propozycje przyjazdu do L.A. i spróbowania sił jako boysband. Razem zamieszkali w Palm Woods, tym samym hotelu co Tori.





Czy uda im się podbić świat swoja muzyką?
Czy pomiędzy nim a nasza piosenkarką zaiskrzy?
Zobaczymy...
















                          Jo Evans







17 letnia tancerka. Wychowała się w Los Angeles. Z Tori poznały  się  mając     zaledwie 5 lat i od tamtego momentu stały się jak papużki nierozłączki. 

Zostały najlepszymi przyjaciółkami na dobre i na złe. 



Jej marzeniem było zostanie zawodową tancerką, więc kiedy dowiedziała się, że u jej przyjaciółki trwają poszukiwania tancerzy, od razu się zgłosiła. I tak zaczęła pracę u boku Tori. Zawsze marzyła też, o prawdziwym chłopaku, o jej księciu. Ale los nigdy nie był po jej stronie. Albo spotykała nieczułych, samolubnych, dbających tylko o siebie albo po prostu głupków.

Czy przyjazd nowego zespołu zmieni coś w życiu pięknej blondynki? 


                                                                                                                                  






                  Kendall Knight               



16 letni wielbiciel hokeja. Był w szkolnej drużynie razem z przyjaciółmi, kiedy jeszcze mieszkali w Minnesocie. Wiedział, że James marzy o sławie jednak wyśmiewał jego marzenia, uważał je za dziecinne i nie wierzył, że kiedykolwiek się spełnią. Jednak to on wstawił się za przyjacielem, i przekonał Gustavo by dać sobie i reszcie szanse zaistnieć. Blondyn jest czuły, kochany, wręcz chłopak idealny. Jednak nie mógł znaleźć sobie ukochanej. Albo sam zbytnio wstydził się wykonać pierwszy ruch, albo randki nie szły po jego myśli. 

Ciągle jednak wierzy, że gdzieś tam czeka na niego dziewczyna idealna. 


          

                 Erin Censen                       
















16latka. Wychowywała się w Canadzie. Po rozwodzie rodziców przeprowadziła się z ojcem do Los Angeles. Nie wiele później za jego pozwoleniem opuściła dom i zamieszkała w Palm Woods by rozwijać swoje zainteresowania. Pragnęła zostać tancerką. Parę miesięcy po wynajęciu apartamentu spotkała na lobby nasza brązowooką piosenkarkę. Od razu nawiązały rozmowę. Zaczęły się spotkania z reszta paczki i tak rozkwitała ich przyjaźń.Tori wiedziała, że Erin chce tańczyć,wiec zaproponowała jej posadę swojej tancerki. Zgodziła się. Od tamtego czasu Erin zostało jeszcze tylko jedno marzenia do spełnienia...chłopak.


             

               Logan Henderson                                                                     

 

16-latek. Z kolegami grał w szkolnej drużynie hokeja, ale jego prawdziwym marzeniem było pójście na medycynę,które nie spełniło się ponieważ wybrał śpiewanie wraz z przyjaciółmi.
Ma przezwisko Loggie-bear.
Przeprowadzka z Minnesoty w której się wychował do nieznanego mu Los Angeles jednak nie zmieniła jego marzeń.Teraz pójście na medycynę zakłada jako plan "b" jeśli pomysł z zespołem nie wyjdzie.
Jest nieśmiały i podobnie jak Kendall boi się sam wykonać pierwszy ruch i zagadać do dziewczyny która mu się podoba. Jeśli chodzi o randki to dziewczyny zapraszają jego, czasem tez brał udziały w podwójnych randkach organizowanych przez Jamesa w Minnesocie.


                                                    

                                                                  Jen Tonz




17-letnia tancerka. Wychowała się w Californii, a do Palm Woods przyjechała mając 15 lat. Od zawsze interesował ja taniec. Kiedy poznała Tori  zaprzyjaźniły się. Choreograf piosenkarki postanowił dać Jen szanse ponieważ był pod ważeniem jej wyczucia rytmu. Dziewczyna dobrze się spisała, i od tamtego momentu była tancerką u boku jednej z największych gwiazd popu. Ciemnowłosa piękność zawsze marzyła o prawdziwej miłości, o czułym chłopaku który potrafiłby o nią zadbać.

Czy go odnajdzie?

                                                     
                                                                                   

                                                                            

                 Carlos Garcia       

                                          




17-letni Latynos wychował się w Minnesocie tam gdzie trójka jego najlepszych przyjaciół.  Od zawsze grał z nimi w hokeja.

Jest wybuchowy i uważany przez nich za najbardziej zakręconego. Nie przejmuje się zbytnio swoim wyglądem. Ma swój ulubiony, plastikowy, czarny kask z którym się nie rozstaje. To własnie on jest tematem wielu kłótni. Jeśli chodzi o randki Carlos ma dobre chęci, ale gorzej z wykonaniem. Jest słodki i uroczy, lubi gotować, kupować buty i uwielbia korn-dogi.
Nie ma dziewczyny,ponieważ szuka takiej która go w pełni zaakceptuje i nie będzie musiał przed nią udawać kogoś kim nie jest.









                Ross Lynch

17latek. Piosenkarz, aktor oraz niesamowity tancerz. Wychował się w Californi. Interesował się muzyką od kiedy skończył osiem lat. Potem doszło aktorstwo. Poznał się z Tori na castingu do filmu. Miała być to jego przełomowa rola, kiedy dziewczyna dopiero zaczynała. Niestety. Wybrano kogoś innego. I tak zaczęła się ich wielka przyjaźń. Ross zaprosił Tori na kawę by jakoś ją pocieszyć Widział iż jest bardzo przybita. Rozmawiali minutami,które przeradzały się w godziny. Wymienili się numerami i zaczęli spotykać. Chłopak pomógł jej w spełnieniu marzeń. Mniej więcej dzięki jego pomocy Tori została gwiazdą. Ross jest czuły, kochany oraz opiekuńczy. Nie można się z nim nudzić. Potrafi rozśmieszyć każdego, jednak potrafi również wyjątkowo dobrze słuchać. Nie ma dziewczyny ponieważ czeka na tę jedyną. Również mu się nie spieszy. 
Jest młody i jeszcze wiele przed nim. Kiedy wyjeżdżał z L.A. dla Tori był to wielki cios. Straciła najlepszego przyjaciela. Rozstanie było bolesne także dla niego, ale starał się nie okazywać tego zbytnio.Dziewczyna jednak wiedziała, co czuł. Ich relacja jest czymś więcej niż zwykłą przyjaźnią.  Kocha Tori jak siostrę i ufa jej bezgranicznie. Poszedł by za nią wszędzie, nawet w ogień byle jej się nic nie stało. Ona za nim także.






                   Nati Gers

17letnia przyjaciółka Tori, mieszkająca w Krakowie tuż obok rodziny swej przyjaciółki. Dziewczyna jest uparta i zawzięta. Dąży do wyznaczonego celu bez względu na nierówności. Od swej przyjaciółki różni się tym, że nie lubi być w centrum uwagi.Kiedy Tori malowała się i ubierała niesamowite kreacje, Nati chodziła w rurkach i bluzach. Dziewczyny dobrze się dogadują, jednak niektórzy mają o Nati złe zdanie. Przyjaciele Tori sądzą, że blondynka zmienia ją. Tzn. kiedy są razem piosenkarka zachowuje się inaczej. Unika tematów w których można by było poruszyć temat jej pracy. Tak jakby nie chciała by przyjaciółce było smutno. Poważnieje i uspokaja się, a przecież na co dzień jest rozrywkowa i szalona. Zmiany widać także w strojach, które nosi. Normalnie ma na sobie np. czarne rurki, czarne trampki, zwykły podkoszulek na ramiączkach na to kamizelkę 
z cekinami i włosy spięte w warkocz. Nie brakuje też świecidełek,które nadadzą temu jakiegoś bardziej eleganckiego wyglądu. Przy Natki zmienia się to na rurki, biały T-Shirt i obdartą kamizelkę. Z dziewczęcego stroju staje się on jakby wojskowy. Tori zauważa te zmiany jednak nic z nimi nie robi. Słusznie?




                  Sonia Justice

 



Mama Tori. Kobieta bardzo kocha córkę. Jest w stanie zrobić wszystko dla jej dobra. Są ze sobą bardzo zżyte i, kiedy nadeszła chwila rozstania w momencie, kiedy córka wyjeżdżała do Palm Woods było im bardzo ciężko. Jednak wizyty piosenkarki w domu poprawiły sytuację. Sonia jest pełną życia kobietą. Uwielbia się bawić i można powiedzieć, żejest szalona prawie tak jak córka.       




                  Katie Knight                                                                                                                     
  


Jest młodszą siostrą Kendalla.Ma 13lat. Jak na swój wiek jest bardzo sprytna, i wiele razy pomogła chłopcom wyplątać się z tarapatów. Bardzo dobrze radzi sobie w marketingu. Bardzo kocha mamę i swojego brata.Jak większość dziewczyn w jej wieku, Katie ma swoja idolkę. Jest nią Tori.

Dwunastolatka nie wie, że niedługo spełni się jej największe marzenie, i pozna piosenkarkę.





                                                            
Jeniffer Knight 



      

Mama Kendalla i Katie. Bardzo kocha swoje dzieci i martwi się o nie. Swojego syna wciąż uważa za dziecko, i sądzi, że nie poradzi sobie bez jej pomocy. Przyjechała z nim i jego przyjaciółmi oraz swoja córka do L.A.


                Kelly Weinhouse

                                             

  





   




 

Asystentka Gustavo. Pomaga mu z robota papierkową. Często staje po stronie Tori. Dobrze się dogadują. Gustavo uważa  że praca Kelly jest łatwa, ale sam dobrze wie, że gdyby odeszła nie poradziłby sobie bez niej.


                                            

                                              Gustavo Rock                                                 






Producent muzyczny. To on postanowił zrobić z czwórki hokeistów, gwiazdy. Ma nadzieje, że z ich pomocą znów wróci na szczyt. Jest także menadżerem Tori. Dobrze się dogadują i piszą razem piosenki. Jednak zdarza im się pokłócić o sprawy związane z muzyką. Tori jest pierwszą gwiazdą z, którą Gustavo zaprzyjaźnił się. On uważa, że dziewczyna jest wyjątkowa i po prostu sama przyciąga do siebie ludzi.