7 grudnia 2013

Rozdział 8-Pośpiech

Specjalnie rozdział zadedykowany dla  najlepszej  Basi Jot ;D




Jen

-I jak? Podoba Ci się w Palm Woods?-zapytałam kiedy Carlos wrócił z Hot-Dogiem.
-Proszę.-uśmiechnął się i wręczył mi bułkę.-Tak. Tu jest niesamowicie. Nie myślałem,że to wszystko tak się potoczy.
-Ale chyba się nie zawiodłeś?
-Nie, skąd.Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem.-posłał w moją stronę ciepły uśmiech. 

-Ja również.-odwdzięczyłam mu się tym samym.
Podczas naszej rozmowy dowiedziałam się jaki jest jego ulubiony kolor, danie, sport, film...chyba wszystko co powinnam. Tak mi się zdawało. Był przy mnie taki spokojny, miły i opanowany. Myślałam, że jest idealny. Ale jeden fakt zataił. Ale nawet to nie zmieniało mojego przekonania.

Carlos

Jen to świetna dziewczyna. Przy niej czuje się jak w niebie. Jednak ona jest spokojna, a ja...nie oszukujmy się. Narwaniec grający w hokeja...Wiem, że nie dobrze jest zaczynać znajomość od kłamstwa, ale to akurat może nam obu wyjść na dobre.
Jestem tylko ciekawy ile wytrzymam udając opanowanego...

James

Kiedy się odkleiliśmy od siebie, Tori dokończyła sprzątanie kuchni a ja wróciłem do pokoju po telefon. Chłopcy dalej spali. Nie dziwiło mnie to. No może po za tym, że Carlos'a nie było w pokoju.
Miałem dość tego jej byłego chłopaka. Cały czas chce do niej wrócić i nie odpuszcza...Irytujące, ale godne podziwu.Choć jak skojarzyć fakty, to co zrobił by ją odzyskać to podziw się traci. W końcu kiedyś byli razem więc wszystko możliwe. 
Mam tylko nadzieję, że ona się nie złamie.Co prawda mówiła, że mnie kocha, ale...
-Co ty? Nie śpisz już?-moje rozmyślania przerwał Kendall, który właśnie wstawał z łózka.
-Jak widać, nie.
-Stało się coś?-zapytał zaciekawiony. Jak na kogoś kto dopiero wyrwał się ze snu zimowego, był nieźle spostrzegawczy. 

-Will...
-Boże...Był tu? 
-Tak. Jakieś dziesięć minut temu zrezygnował i poszedł.
-Co mówił?
-To samo co ostatnio. Kocha ją, chce do niej wrócić, ale nie obchodzi go Jej zdanie na ten temat.
-A Tori? Chyba mu nie uwierzyła?
-Nie, skąd. Powiedziała, że już ma chłopaka sto razy lepszego od niego i nie ma zamiaru znów ładować się z nim w związek.
-Chłopaka? Kogo?-zapytał zdezorientowany.
-Serio? No mnie.-odpowiedziałem z wyrzutem.
-Łał...Ale czekaj...Skoro powiedziała, że Cię kocha, i że jest z Tobą szczęśliwa, nie ważne że jesteście ze sobą parę dni, to czemu jesteś w złym humorze? Czy mi się tylko wydaje?
-Nie nie wydaje.Chodzi o to, że...no po prostu się trochę martwię, że on w końcu Ją jakoś przekona. Lub sama do niego wróci żeby mieć spokój.
-Na prawdę? Wiesz co, jak dla mnie ona taka nie jest. Wątpię żeby do niego wróciła. I tym bardziej nieprawdopodobne wydaję mi się by powiedziała, że Cie kocha jeśli na prawdę by tak nie czuła.
-A może i masz racje...Dzięki stary.-powiedziałem a Kendall poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju. Przemyślałem parę spraw i również wyszedłem.

Kendall

Jak dla mnie James nie ma się o co martwić. Powiedziała, że go kocha. Zresztą widać jak jest w niego zapatrzona.

-Hej.-powiedziałem do Tori, kiedy zobaczyłem ją stojącą przy stole.
-Hej.-odpowiedziała bez przekonania.
-Coś się stało?-spytałem. I tak byłem pewny, że jej stan ma coś wspólnego z wizytą Will'a.
-N...to znaczy...tak, ale nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Może później.-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Spoko. Jak wolisz.-odwzajemniłem jej gest.
-Dzięki.-odpowiedziała i poszła do swojego pokoju.
Ja postanowiłem zrobić sobie coś do jedzenia. Niedługo po wyjściu Tori do pokoju wszedł James. Nic nie mówiąc usiadł przed telewizorem i puścił jakiś program.


Tori

Byłam pewna swoich uczuć co do James'a, ale nie wiedziałam czy on sam jest ich pewien. Nie wiedziałam czy na pewno czuje do mnie to samo co ja do niego.Nie byłam też  pewna czy on sam na pewno jest przekonany co do moich uczuć. Sama jednak wiem, że co by się nie działo, do Will'a nie wracam. Żadna siła mnie nie zmusi. Kiedy skończyłam krótką wymianę zdań z Kendall'em, przypomniałam sobie o liście od koleżanki z Krakowa. Wyciągnęłam go z szuflady i zaczęłam czytać. Pisała,że za mną tęskni, że beze mnie jest inaczej, chciałby bym znów mieszkała z mamą i tym podobne. Też za nią tęskniłam, jednak mimo to, miałam wrażenie, że ona sama mnie ogranicza. Przy niej nie mogłam być do końca sobą. Starałam się, jednak jakoś mi to nie szło. Sama dobrze wiedziałam,że przy niej zachowuję się inaczej niż na przykład  w Palm Woods. Chciałam jej odpisać, ale nie miałam wtedy do tego głowy. Odłożyłam list na miejsce i wyszłam z pokoju. James siedział przed telewizorem a Kendall kręcił się w kuchni. Posłałam mu uśmiech i przysiadłam obok James'a na kanapie. Kiedy tylko się do niego zbliżyłam, objął mnie ramieniem i przytulił. Nie opierałam się. Przeciwnie. Wtulona w jego tors wpatrywałam się w ekran.

Po paru minutach Kendall'owi zadzwonił telefon. Gdy tylko odebrał jego mina zrzedła. Kiedy skończył rozmowę, zwrócił się do nas.
-Gustavo dzwonił i powiedział...-nie dokończył. Przerwałam mu.
-Że mamy wszyscy udać się do Rock Reckord's, a potem da mi wycisk na próbie, tak?

-T Tak.-Kendall nie ukrywał zdziwienia.
-Skąd wiedziałaś?-zapytał James.
-Kochany, jak będziecie go znać tyle co ja, to wtedy się przekonacie, że ludzie się nie zmieniają.
Chłopcy nic nie powiedzieli tylko spojrzeli na siebie, następnie na mnie i zaczęliśmy się śmiać.

-Dobra, czyli musimy obudzić chłopaków.-powiedział blondyn.
-Logan jeszcze tylko śpi. Carlos'a nie ma w pokoju.-odpowiedział mój chłopak.
-Serio? Ciekawe gdzie go poniosło....
-No to budzimy Logan'a i dzwonimy po Carlos'a, tak?-podsumowałam.
-Tak.-odpowiedzieli razem po czym zielonooki poszedł obudzić przyjaciela a James wyciągnął komórkę by zadzwonić po Latynosa. Szybko jednak ją schował bo Jen właśnie weszła z nim do środka.
-Hej.-powiedziała brunetka.- Co tam?-zapytała siadając obok nas na kanapie razem z Carlos'em.
-Hej. Masz jakieś plany na najbliższe trzy godziny?-spytałam z uśmiechem.
-Nie, nie mam. Za ile mamy tam być?-zapytała. Doskonale wiedziała o czym mówię.

-Za parę minut. Musimy jeszcze tylko....-nie dokończyłam. Dostałam SMS. Kiedy zobaczyłam na ekran, okazało się, że Jo i Erin idą do Globus'a na rozgrzewkę. Ja z Jen mamy dojść do nich później.-No już nie musimy. Dziewczyny są prawie na miejscu.
-Czy tylko mnie to przeraża?-zapytał James.
-Nie tylko Ciebie...-usłyszał od Carlos'a.

-O co wam chodzi?-Jen nie rozumiała zdziwienia chłopców.
-Bo widzisz, ich przeraża to, że tak doskonale znamy Gustava i potrafimy się porozumiewać bez większych wyjaśnień.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.

Kendall

-Długo zamierzasz jeszcze spać?-spytałem stojąc i wpatrując się w Logan'a.
-Już wstaję mamo, jeszcze pięć minuu...-odpowiedział śliniąc poduszkę.
-Jak chcesz, ale radze Ci wstawać, bo jak nie to Cię Godzilla zje.
Po tych słowach zerwał się momentalnie z łóżka, zabrał ubranie i pobiegł do łazienki. Ja wyszedłem z pokoju i siadłem obok Tori na kanapie. Kiedy przywitałem się z Jen i Carlos'em, z pokoju wybiegł Logan. 

-Ludzie szybko!-krzyknął.
-Stary, co jest?-zapytał James.
-Jak się za chwilę nie zbierzecie to nas Godzilla zje!-odpowiedział przejęty.
-On serio aż tak się boi Gustav'a?-spytała Tori.
-Na to wygląda.-odpowiedziałem.

-Co racja to racja.-wtrącił Carlos.-Nie wiem jak wy, ale ja nie chce być jego przystawką.-Zerwał się i stanął przed drzwiami.-Możecie się ruszyć?
-Przynajmniej Ty mnie rozumiesz.-powiedział Logan i poklepał Go po ramieniu.

-A Ty?-Tori zwróciła się do James'a.-Nie boisz się, że Gustavo Cię zje?-zakpiła sobie.
-Ja tam się nie boje potworów.-odpowiedział z uśmiechem.
-No dobra, zbierajmy się. Nie żeby coś, ale nie chce wylecieć za podżeganie do zawału pewnego znanego producenta muzycznego.-oznajmiła ze śmiechem Jen.
-Wsumie...nie mam ochoty się z nim potem kłócić...Dobra chodźcie.-oznajmiła Tori.

James

Tori wstała, złapała mnie za rękę i poszliśmy wszyscy do windy. 

***
Do Rock Reckord's dotarliśmy w niecałe dziesięć minut.
-No wreszcie! Ile można czekać?-przywitał nas ciepło Gustavo.

-Też się cieszę, że Cię widzę!-powiedziała Tori i podeszła do niego po czym się przytulili. Ona była chyba jedyną osobą do której nie czuł niechęci.-Hej Kelly.-ją również przytuliła.
-Hej,skarbie.-odpowiedziała.
-No chłopcy. Wiem,że miałem z was zrobić zespół.-odezwał się wreszcie Gustavo.- Ale jak na razie nic z tego.
-Czemu?-zapytałem ze zdziwieniem.
-Ponieważ nasza kochana Ter ma niedługo koncert, a ja muszę jej pomóc w przygotowaniach.
-Ter?-zapytałem z uśmiechem.
-No wiesz, tak jest łatwiej mówić.Przecież "Ter" jest krótsze od "Tori" aż o jedną literę.-odpowiedziała moja dziewczyna z uśmiechem.
-Dokładnie.-odpowiedział nasz szef.-Wracając. Przez te parę tygodni, ja pomagam w koncercie, w próbach i razem z Kelly zajmuję się sprawami papierkowymi, a wy pieski, chodzicie za nami i może przy okazji nauczycie się czegoś. Jasne?!
-Jasne!-odpowiedzieliśmy w czterech chórem.
-No to skoro się rozumiemy, idziemy do Globus'a.-oznajmił.
Wyszliśmy z wytwórni.

3 komentarze:

  1. Boszki no <3 Tyle czekałam :3 jejgu no czekom aż bedę sie szegszować XD Slodziaśna ta parka ;3 Pewnie ten Will znów wparuję do tego Globus'a o.O AAA nawet nie wiem co pisać? ŚWIETNE I TYLE <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łiii dziękuję za zadedykowanie rozdziału! :D Kochana jesteś <3 Will Srill niech zniknie stąd i zostawi w spokoju Jamesa i Tori :D To z Loganem było kiedy się przestraszyl Godzilli :D dawaj następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Jestem twoją nową czytelniczką ;) Bardzo spodobał mi się twój blog ^.^
    Rozdział był świetny ;) Przeczytałam już wszytskie rozdziały i powiem, że w**rwia mnie ten Will Grrrrr.... Niech zostawi Jamesa i Tori w spokoju!
    Czekam niecierpliwie na nn :)
    Pozdrawiam Stelss :************

    OdpowiedzUsuń